Nowości i ogłoszenia

Radni biją się w pierś i zapowiadają kolejne porządki w strefie

Tak jak się można było spodziewać, nowe regulacje dotyczące strefy płatnego parkowania wzbudziły kontrowersje wśród krakowian. Zaistniał naturalny podział na mieszkańców strefy i tych pozostałych. Ci pierwsi bronią swoich racji. Drudzy natomiast uważają, że osoby z centrum traktują siebie jak święte krowy. Oczywiście chodzi o zapis dotyczących kwoty za abonament w wysokości 250 zł dla drugiej i kolejnej osoby zameldowanej pod jednym adresem. Niemal wszyscy zgodnie uważają, że zapis jest niezgodny z Konstytucją. Tym zajmują się prawnicy Wojewody Małopolskiego i do 13 sierpnia mają wydać stosowne orzeczenie. Radni postanowili nie czekać i już zapowiadają konsultacje z mieszkańcami oraz przedstawicielami Rady Dzielnicy I Stare Miasto, by wypracować zapisy optymalne i sprawiedliwe.

 

Mieszkańcy spoza centrum nie do końca rozumieją sytuację tych, którzy na co dzień tam przebywają. Otóż w wielu miejscach można było czytać zdania trącące głęboką komuną, że np. w rodzinie powinien być tylko jeden samochód lub tych, co mieszkają w centrum stać na wysokie abonamenty, bo kupili drogie apartamenty. W innym miejscu dowiedzieć się można, że jeśli kogoś stać było na auto to musi płacić wysoki abonament. Argumenty absurdalne i kompletnie podważające powagę autorów tych słów. Otóż nie można regulować, kto ile czego powinien mieć, nie można także twierdzić, że wszyscy mieszkańcy strefy to bogacze żyjący w luksusach. Swoją drogą sporą część stanowią osoby starsze i niedołężne, którzy nawet marzą nie o własnym samochodzie, ale jedynie chcą wykupić wszystkie leki z recepty. Trzeba pamiętać, że dużo ludzi nie posiada mieszkań na własność tylko płaci czynsze prywatnym właścicielom (a te są bardzo wysokie i ciągle rosną). Dodatkowo w tych dużych mieszkaniach znajdują się rodziny wielopokoleniowe lub nawet wobec siebie obce osoby. Na ul. Librowszczyzna bywało tak, że dwie rodziny miały wspólne drzwi wejściowe i korytarz a także nawet kuchnię.

 

Nie można zatem wysuwać bezpodstawnych wniosków, że ten kto mieszka w centrum musi być zamożny. Niejednokrotnie Ci ludzie poruszają się starymi pojazdami wartymi zaledwie kilka tysięcy złotych. Nie stać ich na zakup nowego mieszkania, bo nie mają nawet własnego. Zatem syn czy córka, którego nie stać na własne M4, zmuszeni mieszkać z rodzicami ale prowadzący własny rozrachunek (a to się chwali) nie powinni być skazani na 250 zł abonamentu, który właściwie niczego nie gwarantuje. Ten wydatek jest zapłatą za fikcyjną usługę.

 

Krakowianie pochodzący spoza strefy nie rozumieją także innych aspektów jej funkcjonowania. Otóż bardzo trudno jest o miejsce gdzieś indziej niż właśnie na ulicy. Mieszkańcy muszą zostawiać pojazdy właśnie tam, bo gęsta zabudowa kamienic sprzed ponad 100 lat nie zakładała garaży czy miejsc parkingowych. Ponadto wysoki abonament 250 zł za strefę, która nie działa w soboty i  niedziele to po prostu nieporozumienie. W dni wolne znalezienie miejsca w centrum graniczy z cudem, bowiem mieszkańcy spoza strefy zrezygnowali już z fatalnie funkcjonującej komunikacji miejskiej w weekendy. To właśnie poprawą usług w zakresie transportu publicznego powinien zająć się Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu a nie przejmować roli i obowiązków biura meldunkowego. W najgorszej sytuacji są mieszkańcy okolic Galerii Krakowskiej. Klienci tego centrum handlowego, aby uniknąć opłaty za parking zostawiają auta pod kamienicami. Wniosek radnych Dzielnicy I, by mieszkańcy centrum mieli bezpłatne parkowanie jest bezzsadny. Opłata 10 zł powinna zostać i z tą mieszkańcy nie polemizują. Ma jednak dotyczyć każdego zameldowanego bez podziału na lepszego ojca i gorszą matkę, syna czy synową.

 

ZIKiT także powinien zadbać o lepsze oznakowanie miejsc parkingowych w strefie. Już trzy razy musieliśmy podpowiadać urzędnikom, gdzie powinny pojawić się znaki. Te w końcu stanęły na ul. Lubicz przy Hotelu Europejskim (zakaz postoju B-35), Rakowickiej przy przystanku Lubicz dla linii "2" (zakaz postoju i zatrzymywania się B-36). Natomiast na ul. Dajwór przy Starowiślnej nadal nie ma żadnego oznakowania. Także nie ma stosownego znaku na ul. Lubicz na wysokości Rakowickiej. Jest to skrzyżowanie, więc parkować i tak nie wolno. Jednak auta tam stoją, bo znaku zakazu nie ma a chodnik jest szeroki. Kierowca zakłada bowiem, że jeśli coś nie jest ewidentnie zabronione to jest dozwolone. A jeszcze, gdy nie nakłada się tam blokad to tym bardziej czym się tu przejmować. A Straż Miejska prawie w ogóle nie reaguje i tak koło się zamyka. Takie "dziury" skrzętnie wykorzystują cwani kierowcy i pozostawiają bezpłatnie w nich auta. Tak np. było do niedawna na wspomnianej ul. Lubicz przy Hotelu Europejskim. Gdy znaku zakazu postoju nie było, ta ślepa ulica była cała zablokowana autami pracowników pobliskich biur. Teraz chodnik służy już pieszym, bo pojazdy zniknęły natychmiast. Znak zrobił swoje, stąd wniosek, by na nich nie oszczędzać. W kilku miejscach z kolei zniknęły parkomaty. Na tym samym odcinku ul. Lubicz były dwa, teraz nie ma w ogóle. Najbliższy jest na ul. Westerplatte umiejscowiony ... poza miejscami do parkowania.

 

ZIKiT powinien zająć się poprawą działania strefy a nie nadgorliwą troską o tzw. fikcyjne meldunki. Zresztą z tychże abonamentów są stałe i pewne wpłaty. Stawiamy tezę, że nawet wyższe niż z kwitków jednorazowych. Jesteśmy przekonani, że pozostawienie zapisu o różnej wielkości abonamentu z pewnością spowoduje niższe wpływy do kasy miasta. Mieszkańcy są też świadomi jak zaparkować auto bez opłaty i nie narażając się na mandat od Strażnika Miejskiego. Po co mają zatem wydawać niepotrzebnie pieniądze jednostce, która nie potrafi w zamian zapewnić rzetelnej usługi.

 

Strefa płatnego parkowania ma objąć stare Podgórze oraz Grzegórzki co jest dobrym pomysłem. Jednocześnie za tym powinna iść lepsza jakość komunikacji miejskiej, by bardziej komfortowo dowieźć chętnych do ścisłego centrum.

 

Strefa płatnego parkowania powinna funkcjonować od poniedziałku do piątku między 9 a 20, w soboty 9 a 17. Niestety przepisy europejskie zabraniają pobierać opłaty w niedziele, a te w krakowskich realiach powinny być wnoszone bezwględnie. Konieczna jest dużo większa aktywność Straży Miejskiej, aby skutecznie eliminowała parkowanie na zakazach lub na skrzyżowaniach. Obecnie reagują tylko na zgłoszenia telefoniczne, często niechętnie. Niejednokrotnie radiowozy mijają źle pozostawione pojazdy i niezwruszenie jadą dalej.

 

Niestety ZIKiT jako zarządzający zamiast zająć się lepszą egzekucją należności, porządkiem w oznakowaniu i ścisłą współpracą ze Strażą Miejską, woli naruszać interesy mieszkańców strefy, którzy łatwego życia i tak nie mają. Dzięki temu można czytać tak absurdalne tezy o tym jakoby krakus z centrum miasta to bogacz a rodzina z ul. Zacisze powinna mieć tylko jeden samochód i korzystać z komunikacji miejskiej! Natomiast familia z os. Podwawelskiego może już mieć cztery. Niewyobrażalne, ale funkcjonujące w krakowskim społeczeństwie.

 

Szanowni czytelnicy, pozostaje zacytować słowa aktorki Joanny Szczepkowskiej z 1989 roku "4 czerwca skończył się w Polsce komunizm".

2011-08-10

prezes