Rada Dzielnicy IV po spotkaniu z przedstawicielami Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w sprawie remarszrutyzacji wydała negatywną opinię na temat proponowanych wariantów W1 i W2.
Głównym powodem odmowy poparcia jakiegokolwiek z projektów jest to, że przedstawione propozycje nie mogą być tematem jakiejkolwiek rzeczowej dyskusji. Trudno jest bowiem zabierać głos i popierać coś o czym nic właściwie się nie wie. W propozycjach podano jedynie trasy i częstotliwości poszczególnych linii.
Radni Dzielnicy IV nie wiedzą natomiast, w których porach będą obowiązywały takie częstotliwości. Czy np. tramwaj kursujący w ciągu dnia co 6 minut, po dwudziestej będzie przyjeżdżał na przystanki już tylko co 24 minuty a nawet może rzadziej. Tego te dokumenty nie przedstawiają. Brak jest informacji na temat godzin kursowania tramwajów i autobusów. Radni obawiają się, że ZIKiT przy tej okazji drastycznie zmiejszy ilość połączeń w weekendy. Nie wiadomo, czy 18 linii tramwajowych z pierwszego wariantu będzie kursować 7 dni w tygodniu czy połowa z nich np. na soboty i święta pozostanie w zajezdniach. Nikt nie mówi w tym projekcie o faktycznych planach komunikacyjnych jako całości, a jedynie skupia się zapewne na godzinach szczytowych. To kolejny zarzut jaki pada w stosunku do przedstawionego zarysu. Dzielnica IV poważnie obawia się także kolejnych zmian w obsadzie taborowej. Martwią się czy przypadkiem linie o dużym obłożeniu będą mieć mniej pojemny tabor tylko dlatego, że planuje się ich częstsze kursy. Jako przykład radni podają błędy z 1999 roku, gdy szybko okazało się, że tramwaje linii "4" i "13" muszą nadal być obsługiwane taborem 3x105Na. Tych danych taborowych również nie pokazano w propozycjach. W argumentacji radni przywołują także niepokojące zjawisko zamiany taboru dłuższego na krótszy coraz wcześniej. Jako przykład podają linię "194", na której już o 18:00 jeżdżą mniejsze wozy, w których panuje tłok. Zwiększenia skali tego problemu urzędnicy obawiają się po ewentualnym wprowadzeniu remarszrutyzacji w życie.
Rada Dzielnicy IV w swoim piśmie do ZIKiT przywołuje fakty z 1999 roku, gdy wprowadzono zmiany w układzie linii tramwajowych i autobusowych.
Czytamy w nim m.in., że planowaną dla linii „15” (Cichy Kącik – Pleszów) częstotliwość 10 minut uznano w krótkim czasie za zbyt dużą. Kilka tygodni potem „piętnastka” kursowała już dwa razy rzadziej. Nie trafiono także z rozkładem jazdy tramwaju „20” (Mistrzejowice – Pleszów). Tutaj także zmniejszono ofertę przewozową, kilka lat potem skrócono trasę do Kopca Wandy, by w końcu w 2009 roku całkowicie zlikwidować to połączenie. Na trasach linii „1”, „4”, „8” i „13” zmniejszono pojemność taboru. Okazało się, że w przypadku tramwaju „1” wagony 1x102Na są zbyt małe. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku linii „4” i „13”. Przed reformą kursujące pociągi 3x105Na podmieniono na krótsze GT6+B4 i 2x105Na. Niestety i ta zmiana okazała się być nietrafiona. Linia tramwajowa „12”, której trasę ustalono na Cm. Rakowicki – Poczta Główna – Bronowice nigdy na nią nie wyjechała. Protesty wzbudziły także plany dotyczące linii „115” z płk. Dąbka do Witkowic. Tutaj jednak udało się tę trasę utrzymać (był plan podzielenia linii na „115” i „195”).
Te doświadczenia wzbudzają poważne obawy wśród radnych i mieszkańców dzielnicy. Boją się, że coś co może ładnie wyglądać na papierze w rzeczywistości posypie się jak zamek z kart. Radni nie wierzą także, że uda się utrzymać równe odstępy pomiędzy odjazdami tramwajów. Centrum Krakowa temu nie służy i z pewnością sytuacja szybko się nie poprawi. Może to skończyć się, że rozkładowa częstotliwość będzie wisieć jedynie na przystankach a tramwaje będą jechać jeden za drugim, by potem miałaby nastąpić już kilkunastominutowa przerwa. "Czwórka" zarzuca także urzędnikom, że w Krakowie nie ma właściwie miejsc odpowiednich do przesiadek. Jako przykład podaje Rondo Mogilskie, które kompletnie nie spełnia tej roli. Samo przejście z jednego przystanku na drugi zajmie kilka minut, więc trudno mówić o jakiejlokwiek oszczędności czasu. Radni podobnie wyrażają się na temat Ronda Grzegórzeckiego czy Czyżyńskiego.
Działaczy z Prądnika Białego zaskakuje jednocześnie sam dobór tras. Odnoszą wrażenie, że powstały one na bazie gry losowej, w której wypadło, że zamiast tramwaju "5" z Krowodrzy Górki do Wzgórz Krzesławickich, będą mieć połączenie "15" z Pleszowem. Dziwią się także trasie "jedenastki". Wspominają o kolegach z Rady Dzielnicy II walczących o tę trasę od ponad roku. ZIKiT odmawiał i nadal odmawia przywrócenia starej trasy "11" argumentując to niewielkim zainteresowaniem podróżnych. Wg projektu ta nieatrakcyjna dziś trasa miałaby być obsługiwana tramwajem kursującym niemal dwa razy częściej. Linii "18" z Dąbia do Salwatora wieszczą rychłą likwidację, bo nikt tak kuriozalną trasą raczej jeździć nie będzie.
Rada Dzielnicy IV Prądnik Biały jest zdania, że obecny układ linii komunikacyjnych jest optymalny i wymaga pewnych ewolucyjnych zmian. Takie jest oficjalne stanowisko Zarządu Dzielnicy.
Mając jednak na uwadze poniesione publiczne koszty i pracę jako wykonano, radni odnieśli się do proponowanych zmian i zamieścili na koniec własne uwagi. Oto najważniejsze z nich:
- brak połączenia tramwajowego Krowodrzy Górki z Bronowicami Małymi, o które wnoszą mieszkańcy obydwu osiedli (dawna trasa "12")
- brak autobusu „168” do os. Radzikowskiego
- utrzymanie obecnej trasy „114”
- utrzymanie obecnej trasy „154” wraz ze zwiększeniem taboru
- brak komunikacji zbiorowej na os. Gotyk
- utrzymanie obecnej trasy "144"
- brak komunikacji na os. Łokietka
Remarszrutyzacja powoli staje sie tematem czysto medialnym. Dziś już wiadomo, że w tym roku nie zostanie wprowadzona. Tajemnicą poliszynela jest to, że jej w ogóle nie będzie. Czekają nas na pewno pewne korekty tras uwzględnione w wariantach, ale nie całkowita reorganizacja. Tego nie chce nie tylko samo społeczeństwo, które obawia się tylko niedogodności i wyższych kosztów podróży, ale również urzędnicy ZIKiT. Przyznają, że są przeciwni tym zmianom uważając je za niepotrzebne, bowiem obecny układ sprawdził się. Nie ma sensu zatem inwestować pieniędzy w coś tylko dlatego, by pokazać, że "coś się dzieje". Radni Miasta Krakowa i wielu dzielnic już dziś mówią, że ten projekt już tak naprawdę upadł. Oby tak było.
2012-02-25
prezes