Pierwszy miesiąc nowego roku przyniósł nam powstanie nowego podmiotu gospodarczego - samorządowej spółki organizującej wojewódzkie przewozy na kolei p.n. 'Koleje Małopolskie'. Na jej czele stanął znany z dowodzenia małopolskim oddziałem Przewozów Regionalnych - Ryszard Rębilas. Jego odwołanie zbiegło się z turniejem Euro 2012, gdy PR wpadł na pomysł zarobienia na przylatujących do Balic poprzez podniesienie ceny biletu na pociąg z lotniska do 19zł. Jak to bywa na kolei, nie udało się ustalić, kto był pomysłodawcą, kto oponentem, ale w mętnej wodzie nie od dziś łatwo coś złowić.
Władze województwa powołując nową spółkę oraz jej szefa, który do tej pory likwidował połączenia w Małopolsce, choć pod innymi barwami, dają kolejny sygnał, że ten środek transportu nie ma szans na podniesienie się z upadku. MZPR powoli wygaszał ruch na wielu liniach m.in. Sucha - Żywiec, do Wadowic, do Biecza i Jasła, na trasach górskich. Został jedynie szkielet na ciągu Tarnów - Kraków - Trzebinia - Oświęcim z odnogami do Wieliczki, Balic i w stronę Katowic. Resztę zniszczono, w tym jak np. Gorlice czy Szczucin bezpowrotnie. Marszałek Sowa dokończył dzieła wycinając pociągi między Skawiną a Oświęcimiem.
Pasażerowie nie rozumieją zagrywek politycznych i właścicielskich. Natomiast doskonale rozumieją brak stabilności, na początku rozkładu jest nieźle, a pod koniec zostaje połowa połączeń. Nie da się nic poprawić, bo wymaga to zbyt wielu pism, ustaleń, a przede wszystkim chęci. MZPR przez lata był ostateczną instancją rozstrzygającą we własnej sprawie. Jednak pozbawienie kolejarzy tej autonomii nie daje pewności, że problemy zostana rozwiązane. Pomimo nadchodzących wyborów buta województwa w sprawie kolei nie rokuje zbyt dobrze. Nikt nie przejmuje się ślimaczącym się remontem trasy będącej właściwie jedynym korytarzem kolejowym Małopolski. Znów straszy się pasażerów na trasie Sącz - Krynica, że pociągi ulegną likwidacji (to po co je uruchamiano w takiej ilości?), na zakopiance ruch regionalny to znów loteryjne godziny kursowania, żywot pociągów do Wadowic wisi na włosku.
Pasażerami, którzy chcieliby pojechać do Żywca, Jasła, Gorlic nikt się nie przejmuje, zresztą linia 97 na odcinku Sucha - Żywiec jak i 104 z Chabówki do Sącza ulegnie wkrótce takiej degradacji, że nic już na nią nie wyjedzie. I problem się rozwiąże, bo do inwestowania w nie samorząd się nie pali. Na linię 94 pociągi być może wyjadą, ale tylko do Brzeźnicy lub Podborów, po wybudowaniu za horrendalne pieniądze łącznicy, dzięki której pociągi pojadą może kwadrans szybciej. Ale jak pokazała już próba uruchomienia kolei aglomeracyjnej przede wszystkim liczą się chęci, podejście do klienta oraz postawienie zdrowego rozsądku i myślenia nad papierowymi wymogami, co skutkuje idiotycznymi rozkładami jazdy. Niestety polska kolej cierpi na genetyczny brak tych elementów. Niedawna podróż za południową granicę znów przypomniała nam jak może wyglądać kolej regionalna. Tłumy pasażerów mówiły same za siebie.
Pojawił się nieśmiały głos dotyczący przywrócenia przez Koleje Małopolskie ruchu na nieużywanych obecnie liniach. Ciekawy plan. Najpierw zawieszono, potem przefarbowano barwy, teraz, kiedy większość tras opanowały busy i samochody, będzie się przywracać pociągi. Plany jak narazie ograniczają się do aglomeracji, zresztą zamawiając niezbyt duże, nowe ezt chyba samorząd nie za bardzo wierzy w powodzenie i wysoką frekwencję po remocie. Może kiedyś będą bilety na miarę 19 złotych do Balic? O gospodarności i planach wiele też mówi szukanie przez MZPR chętnego na dwa SA133 do wynajęcia. Uznano, że pasażerom w Małopolsce służyć nie mogą, z linii "bez druta" nadających się do jazdy jest właściwie tylko jedna, ale pojazdy są trochę za duże na nią, co nie znaczy, że nie można spróbować ich w tym celu wykorzystać. Ktoś kiedyś je kupił, a było to w 2007 roku, są pojemne, ale za często nie jeździły, zastępowały je SA109, a od 1 lutego będą bezrobotne. Drogi czytelniku, połącz fakty i daty, kto nimi tak dzielnie gospodarował.
W obronie kolei, a raczej miejsc pracy w MZPR wystąpił ostatnio poseł Siarka. Niestety powielając błędne informacje, że ruch zostanie całkowicie do Zakopanego zawieszony. Czarna propaganda też nie służy dobrze kolejnictwu. Owszem PKP IC skróci bez zapewniania zastępczej komunikacji pociągi do Krakowa Płaszowa, a PR do Stryszowa, ale ma to związek z przekładaniem linii wzdłuż zalewu. W wakacje pociągi powrócą na 'zakopiankę'.
Na skalę krakowską, miejską też mamy oddział takiej "spółki". W skrócie gospodarność jej wygląda tak. Najpierw buduje się dwa stadiony, na które zwyczajnie Krakowa nie stać. Potem kluby grają coraz gorzej, a wynajem powierzchni wokół aren idzie kiepsko lub wcale. Następnie kluby proszą o obniżenie opłat lub od nich uciekają. Miasto zostaje z dwoma budowlami, których bytem zazwyczaj w Europie nie trzeba się troszczyć, ale w Krakowie będzie to musiał zrobić pion urzędniczy - Zarząd Infrastruktury Sportowej. Jak na razie słyszeliśmy, że ma nadzieję na wynajem, teraz udało się część wynajmu po nierynkowej cenie opchnąć kolegom z ZIKiT. Na stadionie będzie Biuro Strefy Płatnego Parkowania, a dla pewności że ktoś zapłaci (i to podwójnie), na alei 3 maja wprowadzi się zakaz parkowania. Parking będzie ... przy stadionie.
Od pamiętnego meczu z Barceloną minie w tym roku 13 lat. Sportowe szanse na powtórkę są czysto matematyczne, ale gdyby nastąpił taki cud to lepiej nie informować przyjezdnych do czego służy nowy stadion w centrum milionowej aglomeracji. Igrzyska w Krakowie już trwają!
2014-01-27
mouset