Nowości i ogłoszenia

Teatr Majchrowskiego i Babie Grabie

    Z oszczędnościowych pobudek, trzy tygodnie po zakończeniu wakacji przywrócono stałe funkcjonowanie komunikacji miejskiej w Krakowie. Wróciła linia 429 (gdy nie ma studentów mieszkańcy Olszy, którzy nie doczekają nigdy tramwaju nie zasługują na połączenie z centrum miasta co 7,5 minuty w godzinach szczytu), 50, 52 i 503 kursują częściej, ale już 502 pozostawiono w 10-minutowym takcie, aby śledzić rozwój sytuacji w Bronowicach. Słuszna decyzja, ale chyba Łukasz Franek zapomniał, że niejako zobowiązał się kiedyś do zapewnienia przyzwoitej komunikacji uruchamiając linię 502 z 7,5 minutowym taktem z Nowej Huty. Owszem, od Basztowej gdzie nie pełni ona już istotnej roli można skierować autobusy ulicą Karmelicką, ale na odcinku nowohuckim jest to jeden z fundamentów transportu zbiorowego. Cóż, ludzie postoją, poczekają, pomarzną i wsiądą w samochód. Zadziwiająca jest w tej sytuacji naiwność twórców inicjatywy jednostek miejskich "Razem w ruchu" wymalowanej nawet na dwóch tramwajach w zachęcaniu do wybrania oferty komunikacji miejskiej kosztem właśnie czterech kółek.

 

    Remont jest potężny, ale potrwa rok, wymaga wyrzeczeń i odważnych decyzji. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby linia 502 kursowała do ulicy Pomorskiej i wracała do Nowej Huty tak jak 704 i 713 jadą do centrum. Odcinek Bagatela - Urzędnicza był najbardziej obciążony dla tramwajów. Przy takiej trasie utrzymanie częstotliwości 7,5 minuty jest możliwe, a można wykorzystać potencjał przegubowych autobusów bez czekania sondażowego i chytrego utrzymywania bez potrzeby mniejszej częstotliwości linii 502 w chwili obecnej. Może klarowanie sytuacji według kompanii Łukasza Franka musi potrwać tyle co otwieranie trasy do Pleszowa. Na linii 704 planowana częstotliwość 3 minuty wraz z 6-minutową na linii 713 i tak nie jest możliwa do realizacji, bo 30 autobusów w ciągu godziny musi jeździć częściowo (i jeździ) w "stadach". Widocznie osoby planujące objazdy mają ogromny sentyment do 'ufoków' na linii 4, w których zawsze w trzecim wagonie jechało się w komfortowych warunkach, w kilka osób. Tak też jest teraz w trzecim 704 w rzędzie. W czasach GPS i takiego nasycenia trasy taborem o wiele lepiej nakazać odjazdy co najwyżej w 4 minutowym odstępie, albo po napełnieniu w 2/3 pojazdu.

      Irytuje szczególnie coś w rodzaju fobii wobec Cichego Kącika. Temat braku połączenia torowiskiem trasy do Bronowic z tą pętlą jest powszechnie znany i po raz kolejny mści się okrutnie. Kursują tam teraz linie 14 i 24, a więc zapewniające dojazd do centrum i zastępujące dokładnie na tym odcinku linię 20. Czy nie lepiej rozłożyć potoki pasażerskie tworząc linię autobusową z Cichego Kącika do Głowackiego? Zwłaszcza, że ruszyła linia 74. Sumując jej możliwości i kursującej co 3 minuty 704 łatwo wysnuć wniosek, że marnujemy pieniądze. Kilka autobusów zabranych z 704 z przeznaczeniem na dowóz do Cichego Kącika racjonalniej wpłynie na sytuację na trasach objazdowych. Niestety wybory przyćmiewają racjonalne myślenie o finansach. Bezpłatne przejazdy liniami 74, 704 i 713 staną się faktem za kilka dni. Jak wiemy od dawna na wszelkie postulaty bezpłatnej, albo tańszej komunikacji reagowano krytyką. Jak widać stworzenie precedensu na rok nie przeszkadza ZIKiTowi, patrząc na sytuację uliczną wokół remontu nikt nie wyciągnie tu auta, ale pojedzie nim Armii Krajowej, albo w innej części miasta, np. na trasie 114, z której kilku brygad zniknęły przegubowce. Jest to zapewne obiecane przez Ł. Franka pięć autobusów. To zapewne w ramach idei o byciu razem w ruchu. Aby był popis jak sznur nowych solarisów mknie Kazimierza Wielkiego klienci komunikacji miejskiej (często pisanej dużymi literami - chyba dla podniesienia rangi produktu?) z osiedli Pod Fortem i Kliny muszą się w małych pojazdach na 114 ścisnąć.

 

        Cóż, wybory powodują cuda, ale mamy takie miłe przeczucie, że tym razem cud spotka szlak wzdłuż Igołomskiej i przed 21 października pojedziemy tam tramwajem, niestety nie bezpłatnie jak do Bronowic. Podobnie ma się rzecz z trasami linii zastępczych i taborem autobusowym. Bliska jest idea w pełni ekologicznego transportu spełniającego minimum normę spalin Euro5. Obraz psują niestety stare pojazdy, które nawet zostały powyciągane z zapasów odstawczych i włączone do ruchu. Mowa tu o Solarisach U18 z 2005 roku i dwa lata młodszych, ostatnich pięciu jelczach M181MB. Pełną listę numerów pojazdów prezentujemy w zakładce 'Tabor'. Wśród taboru przegubowego nie stwierdzimy zmian zapewne aż do przyszłych wakacji, trzymane w zapasie jelcze i SU18 nie są niestety eksploatowane na trasie do Bronowic, ale przede wszystkim na innych liniach. Być może dojdzie do wycofania kilku najstarszych solarisów z Bieńczyc po przyjeździe hybryd od Volvo. Może prezentacja odbędzie się przed 21 października? O wiele łatwiej było rozprawić się z odwieczną nazwą przystanku 'Dworzec Główny'. Pod pozorem jubileuszu uczczono Teatr Słowackiego. Mało istotne, że większość osób korzystających z dworca wysiada właśnie na tym przystanku. Dziwnym trafem tym razem nikt z naszej hipokryzyjnej instytucji nie troszczy się o orientację pasażerów tak jak o wzrok jadących do niedoszłej pętli Kurdwanów Południowy.

 

       Jeszcze ciekawiej wygląda jesienią segment pojazdów standardowych. Dwa tygodnie temu dokonano uroczystej premiery 86 mercedesów, ich podział pomiędzy zajezdnie omawialiśmy na profilu i w dziale 'Tabor'. Jak można tam przeczytać, w eksploatacji pozostawiono na Makuszyńskiego 7 SU12 z dostawy w 2004 roku, wyrównano braki i stworzono rezerwę niewielką przenosząc do Bieńczyc 20 pojazdów (SU12, SU12 IV) z innych zajezdni i kasując 43 najstarsze solarisy oraz jedno vero po wypadku. Do grona kasowanych aut dochodzą scanie i jelcze, łącznie trzeba policzyć za 2018 rok ubytek ok. 20 pojazdów. Zatem zysk z nowej dostawy wynosi ponad 20 autobusów standardowych, w eksploatacji oglądamy jeszcze 6-7 najstarszych wozów (scanie są z 1999 roku) ze względu na rejestrowani jeszcze kilku mercedesów dla Płaszowa oraz... deficyt pojazdów 12-metrowych oceniany przez nas już dawno na ok. 15 pojazdów.

 

      Pozostałe niewiadome wkrótce się wyjaśnią, gdyż dostawa 10 autosanów dla Bieńczyc pozwoli zapewne na zapewnienie obsługi linii 122 i 422 (dotąd podsyły z Woli) a także 110, 160 i być może jakiejś aglomeracyjnej (250, 297) zamiast wypożyczania pojazdów z bazy na Sławka. Sądząc po nadawaniu nowych numerów taborowych o nowym kroju jelcze vero z Bieńczyc ulegną kasacji. A 17 mikrusów to nie 10 autosanów. Zatem zapewne część vero zastąpią autobusy standardowe z korzyścią dla pasażera. Nie spowoduje to jednak raczej dalszych kasacji. Zwłaszcza, że nieznany jest los gazowych jelczy, które w pierwszej kolejności zostaną odstawione. Tu ilostan uzupełnią nieco specjalnie sprowadzone dla linii aglomeracyjnych używane SU12 Hybrid. Pojazdy lada dzień wejdą do eksploatacji w Bieńczycach i Płaszowie w sile 9 wozów. Nie są to jednak rezerwy pozwalające na skasowanie najstarszych autosanów lub solarisów. Należy też pamiętać że stworzono dodatkowe brygady na liniach 249, 269, 304 uruchomiono 219 i 264, a za kilka dni ruszy linia 274.

 

      Nie ma jednak pewności czy utrzymywanie sporego, jak na obyczaje krakowskie, zapasu taboru nie skończy się po wyborach. Już widać to po decyzji odnośnie do linii kończących bieg przy płaszowskim dworcu. Pętla tamtejsza urągała wszelkim standardom i wydłużenie 107, 143 i 243 to krok ku normalności, niestety wydłużenie pociaga za sobą dłuższy postój w korkach, minimalizację do kilku minut postojów na końcówkach i w efekcie łatwą do przewidzenia niepunktualność. Znamy przypadki, gdy taki argument będący razem z nami w ruchu ZIKiT przedstawiał jako kontrargument za zmianą trasy. Uznano, że nie warto dokładać do linii 107 trzeciej brygady, aby stworzyć atrakcyjny takt 30/45 z przerwami po 12-14 minut na nadrobienie opóźnień. Cóż, starej babie grabie, a młodej chłopca... zresztą Grabie też nie otrzymają pełnego produktu, albowiem wśród pól brzeskich będzie nadal kończyła niemal połowa kursów linii 264. 

 

     Będąc przy Wieliczce nie sposób wspomnieć, że słynący od lat z komunikacji busowej powiat uruchomi własna komunikację miejską/gminną. Na początek od poniedziałku pilotażowo wyruszą linie do Janowic i Węgrzc Wielkich. Roboczo będą to linie W1 i J1. Autobusy będą wypożyczone, ale już za kilka tygodni powinniśmy oglądać nowe pojazdy od Solarisa. Na koniec przedstawienia w teatrze Jacka Majchrowskiego warto wspomnieć o tramwajach. Z uwagi na remont połączono linie 4, 13 i 44 w 73 a linie 8 i 20 w 78. Na pierwszej kursują pesy i składy wiedeńskie (brygady do Kopca Wandy), na drugiej EU8N i NGT6. Na odciętej na rok linii 74 zgrupowano osiem niezmodernizowanych GT8S. Z zakresu numeracji można się domyślać, że w najbliższym czasie trafią do modernizacji wagony RF315, 317, 318 i 319. Stopiątki znów uaktywniły się na liniach 1, 9 a także 10 i brygadzie 16-02. Otwarcie Pleszowa wymusi zmianę obsady ze względu na liczbę wagonów E1 i brygad na liniach 16 i 21.

2018-09-27

mouset