Nowości i ogłoszenia

Kraków wolny od Jelczy i rozumu

   W połowie września zaprezentowano w Krakowie większość z zamówionych 86 mercedesów o długości 12 metrów. Dostawa ta spowodowała, że rozpoczęło się wycofywanie wyprodukowanych w 2004 roku i składanych w Krakowie bieńczyckich Solarisów. Choć los ostatnich Jelczy i Scanii wydawał się przesądzony, to kursowały one do 5 października w ruchu liniowym, gdyż po pierwsze dostawa kupionych autobusów do Płaszowa opóźniła się, a po drugie rozpoczęto remont ciągu bronowickiego, co poskutkowało wzrostem zapotrzebowania na ok. 30 przegubowców. Jedną trzecią z nich pozyskano przywracając wycofane (propagandowo) Jelcze Tantusy, a także najstarsze Solarisy Urbino z Bieńczyc. Pomiędzy 14 września a 5 października autobusy te widywane były regularnie w ruchu liniowym na brygadach szczytowych. W sobotę 6 października zorganizowano pożegnanie w ruchu liniowym Jelcza M121MB, M181MB Tantus oraz Scanii 113CLL i Jelczy M081MB Vero, a dzień później miała miejsce uroczysta parada autobusów, na której zaprezentowano nowe przegubowce Volvo z napędem hybrydowym oraz pozyskane używane Solarisy 12,9 również z takim napędem przeznaczone do ruchu podmiejskiego. Wówczas też padła deklaracja o wycofaniu wszystkich autobusów z regularnego ruchu liniowego, które nie spełniają normy Euro5. Oznaczało to, że 5 października był ostatnim dzień pracy dla prawie 30 jelczy Vero, 5 Jelczy M083 Libero oraz wspomnianych wcześniej modeli. Aby temu zadaniu podołać MPK sprowadziło dwa testowe mercedesy, a także wypożyczyło 5 solarisów U12 jeżdżących uprzednio w Austrii i 6 MANów NL283 z Genewy, również używanych.

  

   We wspominanym okresie 14.09 - 05.10 przez przywrócenie Jelczy i Solarisów wyraźnie widać było wzrost liczby brygad przegubowych na linii 169. Ponadto ustalono obsługę elektrycznymi autobusami całej linii 124/424, a także 154, lecz standardowymi pojazdami. Solarisy 8.9 Electric skierowano na linię 537. Do tych całotygodniowych eko-linii dodano brygady 166-01 i 735-01 w weekendy. Zdecydowano też, że przegubowce elektryczne znane ze szczytowych prac na linii 169 będą też kursować na niej w soboty. Niestety dwa tygodnie po rozpoczęciu 22 września remontu linii tramwajowej do Bronowic okazało się, że zużyte tantusy i solarisy musiałyby obsługiwać wyłącznie linie zastępcze 704 i 713. Ze względu na liczbę wozów porównywalną z liczbą brygad bardzo źle wyglądałaby wizerunkowo owa obsługa w świetle złożonych przyrzeczeń. Ze 169 zniknęły ponownie wszystkie przegubowce oprócz trzech elektryków (jeśli są sprawne). Ilostan największych autobusów pozwala obecnie na zabezpieczenie "na styk" takiej liczby zastępczych pojazdów. Niestety gdy zestawimy linie takie jak 169, gdzie przegubowiec zabrałby kilkunastu potencjalnych kierowców więcej z porównywaniem norm Euro4 i 5 to zyski dla pasażerów wydają się iluzoryczne. Jeszcze ciekawszą sytuację wymusiła kasacja najmniejszych pojazdów w palecie MPK. Musiały je zastąpić autosany, ale tylko w części lub pojazdy 12-metrowe.

 

    Czego się dzięki temu dowiedzieliśmy? W usłudze Tele-Bus jelcze Vero zastąpiły nowozakupione do Zajezdni Płaszów minibusy na bazie Mercedesa Sprintera 316. Z racji niewiele mniejszej przestrzeni dla np. wózków i minimalnie mniejszej ilości miejsc można to uznać za plus dla pasażerów. Pojazdy oznaczone #PA101-103 uwiecznimy wkrótce w galerii. Linia 100/101 obsługiwana verem bardzo często w słoneczne dni powszednie nie była w stanie obsłużyć potoków pasażerskich, wystarczała wycieczka jednej klasy szkolnej, aby wyczerpały się możliwości transportowe pod Kopiec Kościuszki. Zamiana na autosan znana tylko z Wszystkich Świętych stała się faktem na plus dla pasażerów. Na liniach 111, 131 i 161 już na stałe zagościły pojazdy standardowe. Czy ma to uzasadnienie? Patrząc na potoki pasażerskie - niezbyt, w pierwszej kolejności gdy opóźniona dostawa autosanów dotrze w końcu do Krakowa to na tych trzech brygadach wskazane jest, aby pojawiły się midibusy. Odwrotna sytuacja jest na linii 113, gdzie występuje często autosan. Ze względu na wzmocnienia w tym rejonie i zachętę dla kierowców do pozostawienia swoich aut pod licznymi blokami w rejonie Sołtyskowskiej to przydałby się na stałe autobus 12-metrowy na tej linii.

 

    Na linii 122 już zaszły pewne zmiany, wraz z 422 do końca września obsługiwały ją cztery autosany z Woli. Tu wymogi co do małego autobusu determinuje wjazd na teren Szpitala Okulistycznego (jak na dłoni widać bezmyślność w promocji komunikacji miejskiej przy projektowaniu przebudowy szpitala i jego układu drogowego). Aktualnie przekazywanie autosanów do Bieńczyc spowodowało, że dwie brygady 122/422 są przez nie obsługiwane. Nadal wyjazdy na 122 z Woli są łączone na pół kółka na linii 163. Vero na linii 127 zastąpił pojazd 12-metrowy, który budzi respekt na wąskich ulicach Płaszowa, ale zmiana ta nic nie wnosi dla komfortu podróżnych. Tu również problemem w okresie wakacji było funkcjonowanie i zakres samej linii, jest to typowa dowozowa marszruta, czy zatem nie lepiej gdyby kursowała na dłuższej trasie? Frekwencja w sam raz pod autosan, jak na razie widujemy 12-metrowe pojazdy z Płaszowa.

 

    Największy zysk dla pasażerów ma zabranie zarówno jelczy vero jak i autosanów z linii 133. Widoczne były próby kombinacji z wystawianiem na brygady szczytowe autobusów standardowych, niestety przy spadającej punktualności na tej trasie kończące się przepełnieniem wielu kursów. Pojazdy 12-metrowe dają w tym momencie szanse na rzetelną promocję komunikacji miejskiej wśród mieszkańców ciągle rozrastających się osiedli. Podobna rzecz ma się z linią 137, na której już kiedyś zwiększono pojemność przewozową zamieniając vera na autosany, później zmieniając trasę chytrze je zabrano, dając ponownie vero, choć w tym rejonie miasta każdy większy autobus jest na wagę złota. Aktualnie oglądamy autosany i pojazdy 12-metrowe z Bieńczyc. Dziwnym trafem argument o konieczności wysyłania tu midibusów i minibusów zniknął, choć ulicy Kuźnicy Kołłątajowskiej nie przebudowywano. Przymusowa zmiana dotknęła też linię 149, na której widok autosana do tej pory był rarytasem, w stosunku do frekwencji widać, że aż przydałoby się vero. Może warto wydłużyć ją jednak do Zesławic, bo pętla pod szpitalem to chyba uspokojenie sumień?

 

   Skierowanie większych elektryków na 154 i klasycznych wozów na 168 oraz 740 (zamiast ver i autosanów) jest zmianą pozytywną w każdym aspekcie, z kolejnego rejonu miasta nękanego tłokiem w komunikacji miejskiej można dostać się wreszcie w komfortowy sposób. Tu też jak dobrze pamiętamy, nei było mowy o wjeździe w Radzikowskiego większych pojazdów, dziś dają sobie doskonale radę. Tym bardziej to cieszy, że nadal 2 z 6 pojazdów na linii 130 nie jest przegubowcami (przy takim nadmiarze!), łączenia z brygadami aglomeracyjnymi są jak widać nadal ponad komfortem pasażerów na jednej z bardziej popularnych linii. Największym przykładem hipokryzji jest linia 175, dla wzmocnienia której stworzono linię 475, konieczność wręcz kursowania mini i midibusów uzasadniano budową pętli w Opatkowicach, choć wcześniej jeździły tam np. scanie CLL. Nagle okazuje się, że teraz mogą jeżdzić standardowe autobusy, z wielkim pożytkiem dla rejonu miasta zabudowywanego w mrówczym tempie przez deweloperów. Podobnie ma się rzecz z linią 183, tam chyba wielkość autobusu determinował dotąd fakt całkowitej pustki w nim na pętli pod Wydziałem Farmacji.

 

     Tyle o liniach miejskich.

 

Na liniach aglomeracyjnych brak najmniejszych autobusów wymusił skierowanie niejako autosanów na 224 i 250. Na pierwszej z racji egzotycznej trasy i niskiej frekwencji, drugiej z racji infrastruktury pomiędzy Redutą a Węgrzcami. Z braku sensowniejszych rozwiązań na linię 116 i wszystkie brygady linii 203 skierowano odpowiednio autobus 12-metrowy i autosany. W przypadku ulicy Kozienickiej wiele zmieniłaby przebudowa mostu nad A4 w Podgórkach, a na linii 203 ustalenie z gminą Skawina zmiany trasy i częstotliwości celem promowania komunikacji miejskiej. Z racji infrastruktury autosan pozostał również na linii 226, choć tu standardowy pojazd jest bardzo potrzebny. Natomiast z braku innych pojazdów 12-metrowe autobusy wysłano na linie 255 i 280, przy czym w pierwszym przypadku konieczna jest jeszcze zmiana trasy, aby nie autobus nie stał w gigantycznych korkach na zakopiance. Z kolei na linii 280 też były kłopoty ze skierowaniem większych autobusów, z uwagi na drogę w Garliczce, ale nagle zniknęły.

 

     Dostawa 10 autosanów być może spowoduje odzyskanie kilku autobusów standardowych. Jest to konieczne, gdyż aby zrealizować swój wspaniały medialnie plan wypożyczono używane Solarisy jeżdżące w Austrii, a także Many jeżdżące w Genewie - łącznie 11 sztuk. Nie zmienia to odczucia, że chyba prościej było pozostawić 10 autobusów typu scania, solaris z 2004 roku czy jelcz tantus. Znów wygrała fasadowa propaganda, a nie rozwiązania dla pasażera. Zostawienie pięciu pojazdów typu vero dla takich linii jak 116, 127, 149, 161 czy 224 byłoby tylko dowodem gospodarności. Oburza fakt, że wcześniej wykorzystując brak zróżnicowania stawek za pojazdy upychano ludzi do jak najmniejszych pojazdów. Dobrym przykładem jest tu linia 110 (polecamy nasze zdjęcia z nie tak dawna, bo lutego 2017). Poza tym nadal do wielu rejonów miasta komunikacja miejska nie dociera, czy mając pozostawione kilka jelczy vero nie byłoby łatwiej testowo chociaż uruchomić linię np. do Bodzowa? Teraz będzie można powiedzieć, że nie ma odpowiedniego taboru, tak jak kiedyś mówiono to mieszkańcom Kuźnicy. Tyle lat ulicy nie przebudowano i nagle mogą jeździć pojazdy 12-metrowe. Takie cuda tylko w Krakowie. Szkoda że wybory są tylko raz na cztery lata. Warto też przypomnieć osobom kształtującym transport zbiorowy, że wypychając samochody z takich rejonów jak Kazimierz warto skomunikować je transportem publicznym, właśnie o małych gabarytach.

 

2018-10-26

mouset