Organizacja komunikacji w Dzień Wszystkich Świętych jest zawsze poligonem, na którym swoje zdolności organizacyjne i logistyczne ćwiczą i przewoźnicy i organizator komunikacji. W Krakowie jest to zwykle wypadkowa lokalizacji 1 listopada w kalendarium, aktualnych możliwości budżetowych i niestety widzimisię MPK Kraków. Tegoroczny 1 listopada należy zaliczyć niestety do tych słabszych organizacyjnie.
Zacznijmy od organizacji dni wzmożonych potrzeb przewozowych jak górnolotnie w krakowskim zbiorkomie określa się prognozowany tłok. Wyjątkowo piękna jesień nie skłoniła do refleksji ZIKiT i pierwsze wzmocnienia z prawdziwego zdarzenia obsługi cmentarzy pojawiły się w weekend bezpośrednio przed uroczystym dniem, zaledwie 4 dni przed. W porównaniu ze stolicą nie mamy się czym pochwalić. Pełni to też rolę wychowawczą. Skoro samochodem dojechano pod bramę trzy dni wcześniej, bo poskąpiono na kursy 184 do pętli przy Powstańców to dojedzie się i w główny dzień obchodów. Efekty widać było na wszystkich ulicach dochodzących do batowickiej nekropolii. Pomimo pięknej pogody dziesiątki aut powciskane w błotniste zaułki koło ruiny fortu Sudoł i kompletny brak kontroli nad parkowaniem na niewielkim parkingu od strony posesji numer 50. Nieporozumieniem też było przyzwolenie na parkowanie na poboczach ulicy Powstańców w dniach 29-31.10. Słynącą z restrykcji Straż Miejską nie mogliśmy podziwiać w groźnych akcjach znanych ze Śródmieścia.
Z roku na rok z racji rozbudowy cmentarza w Batowicach problem będzie znacząco się nasilał i organizując nawet ogromną liczbę autobusów nie spowoduje się rozwiązania problemu bez uporządkowania na nowo zasad ruchu w tym rejonie. Co w krótkiej sondzie zapytani o wybranie samochodu powiedzieli? Do 810 wsiąść się nie dało. Na pewno też pomysł ze skasowaniem autobusów niebędących wizerunkowo słusznymi w obliczu takiego zapotrzebowania na przewozy nie był szczęśliwym rozwiązaniem. Zwłaszcza, że co najmniej 20 przegubowców zaangażowano w obsługę linii 704. Do rozważenia pozostaje skierowanie wozów z 820 na 810, albo wzmocnienie linii 159 i/lub 193. Odcinek Piastów - Batowice jest wbrew pozorom trudny do przejechania. Oczekujące na wjazd w zatkane zaułki auta blokują autobusy. Opóźnia się budowa wiaduktu na granicy Zielonek i Krakowa, ale ten element tylko nieco rozwiąże problem, gdyż jednocześnie będzie to dojazd do ekspresowej obwodnicy Krakowa. Jak łatwo się domyślić ulica Piasta Kołodzieja stanie wówczas w korku, szczególnie 1 listopada.
Szybciej doczekamy się przebudowy ulicy Kocmyrzowskiej. Ona też jest wąskim gardłem dla autobusów i bez buspasa można tylko pomarzyć, że 810 i inne linie pojadą zgodnie z rozkładem. W obu wypadkach nie można zamknąć nawet w jedną stronę wylotowych ulic do Węgrzc i Kocmyrzowa co oznacza, że restrykcyjnie powinien być kontrolowany odcinek Powstańców pomiędzy Agromą i Dziekanowicką, a na skrzyżowaniach Kocmyrzowskiej z Łowińskiego oraz Darwina policja powinna regulować ruch. Budowa węzłów na S7 i S52 miejmy nadzieję, że zostanie zaplanowana z uwzględnieniem listopadowej uroczystości w kalendarzu.
Poza nadmiernym obciążeniem i opóźnieniami na linii 810 nie można mieć innych, poważnych uwag do komunikacji autobusowej. Po drugiej stronie miasta problem z linią 804 w zasadzie zniknął. Zbyt wielką frekwencją nie cieszyła się linia 812 i może warto uwzględnić ten fakt w obsadzie taborowej święta w 2019 roku zwłaszcza w obliczu "gospodarności" przegubowcami. Jedno jest też pewne, bez pojazdów takich jak Man, Jelcz, Scanie: OmniCity, ALB i Castrosua to nie był już taki 1 listopada jak kiedyś.
Zdecydowanie bardziej negatywnie oceniamy organizację linii tramwajowych tego dnia. Po raz kolejny odnieśliśmy wrażenie, że organizator komunikacji nie jest ośrodkiem decyzyjnym wobec przewoźnika. Marszruty linii zmieniły się niewiele: 88 pojechało na Czerwone Maki, a 82 do Cichego Kącika. Trudno już zliczyć ile razy pisaliśmy o tym jak wielkie znaczenie miało by zbudowanie 1400 metrów torowiska przy Piastowskiej. Okres testowy objazdów w Bronowicach już dawno minął. Kontrowersje pojawiały się już wcześniej, gdyż wiadomo było, że z obsługi ulicy Rakowickiej wypadnie w tym roku linia 82 w tradycyjnej marszrucie. Pojawiły się słuszne koncepcje wzmocnienia do maksimum linii 2 zarówno wielkością jak i częstotliwością taboru. Niestety niezawodne 26-metrowe EU8N obsługiwały obie linie, przy czym 82 od Bagateli wiozło powietrze do Cichego Kącika. Nawet w takiej sytuacji nie pokuszono się o skierowanie 12-metrowych autobusów z Bronowic do Cichego Kącika. Myślimy o metrze a pętle Salwator i Wzgórza wyglądają jak z poprzedniej epoki. Efekty są takie, że nie tylko uroczystość 1 listopada, ale i remonty paraliżują ruch tramwajów. Wystarczy wizyta po południu na Wzgórzach i spojrzenie na rozkład jazdy oraz co aktualnie odjeżdża. Stąd zapewne przestraszono się skierowania NGT8 na 'dwójkę' np. co 7,5 minuty, gdyż Salwator był dla jedynki "wentylem" bezpieczeństwa. Mimo to można było poprawić tą sytuację kosztem linii 6. Czy Rakowicka udźwignęłaby 35 pojazdów w ciągu godziny? Przy zapewnieniu przejazdu przez skrzyżowanie pod Akademią przez Policję bez problemu.
Pogarsza się z roku na rok sytuacja w Grębałowie. Ruch jest coraz większy i potrzeby przewozowe rosną. W tym roku wysłano na linię 1 pojazdy NGT8, ale niestety na liniach 86 i 87 pojawiły się tylko składy wiedeńskie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie kilka faktów. Po pierwsze przynajmniej 5-6 pes (w zajezdniach zostało 10) mogło wyjechać na linie 86 i 87. Po drugie w zajezdni stały wszystkie zmodernizowane i niskopodłogowe GT8. Bez trudu mogły zastąpić składy 105Na na liniach 11 i 89. Zaledwie wyjazd pięciu wozów pozwoliłby na odtworzenie trzech trójskładów, które znacząco wzmocniłyby linie 86 i 87. Niestety na Wzgórzach przepustowość limituje węzeł Wiadukty. Aktualnie 27 pociągów na godzinę to maksymalna przepustowość tej trasy, jedynym ratunkiem jest kierowanie tramwajów o maksymalnej pojemności. Niechciejstwo czy brak nadzoru?
Widać, że ten problem jest obcy dla MPK, jeszcze nie tak dawno, aby wykazać się niskopodłogowymi tramwajami na Rakowickiej upychano ludzi do NGT6 na najbardziej obciążonej linii - 85. Co nie przeszkadzało w tym roku skierować 105Na na 88 na Rakowicką. Obłudne hasła o dobru pasażerów i dbałości o jakość można dołączyć do kolekcji miejskiego przewoźnika. Szkoda tylko, że takich rzeczy jasno i precyzyjnie nie ustala i nie egzekwuje organizator komunikacji miejskiej. Słabość takich kwestii skutkuje tylko jednym - przekręceniem kluczyka w stacyjce auta. W tym roku w kompetycji w poruszaniu się pomiędzy krakowskimi cmentarzami osamotniony w wyborze komunikacji miejskiej przegrałem rodzinne zawody w sprawności i szybkości w jeździe pomiędzy nekropoliami. Komunikacja miejska dla samej siebie, chyba to hasło staje się przewodnie na najbliższe miesiące.
2018-11-29
mouset