Sporo czasu upłynęło od naszego ostatniego felietonu, a tak się składa, że dotyczył linii tramwajowej 22, na której doszło do bezprecedensowego zawieszenia ruchu, ze względu na tragiczny stan odcinka sieci Ujastek - Walcownia. Popularna (nadal) linia zostala skierowana do Kopca Wandy, a korzystającym z niej rzucono ochłap czegoś, co trudno uznać za zorganizowaną komunikację autobusową, zwłaszcza w obliczu czołobitnej, zmasowanej komunikacji zastępczej na trasie do Bronowic.
W ciągu tych dwóch miesięcy pojawiła się nowa przeszkoda w labiryncie krakowskiej sieci - ograniczenie prędkości do 10 kmh od Placu Centralnego do przystanku Bardosa. Tak długi dystans przy jeździe w żółwim tempie nie jest tolerowany przez silniki popularnych stopiątek, niczym niegdyś EZT na trasie do Szklarskiej Poręby. I dlatego pociągi 2x105Na w zamian za składy wiedeńskie zostały wysłane na linię 22 z 'dziesiątki'. Odżyła zapomniana kwestia, który z nich przewozi więcej osób, ale przyjmując stosowane dotąd tłumaczenia należy uznać, że na linii 22 nastąpiło zmniejszenie oferty przewozowej. Oczywiście, że nie można dopuścić do wykolejenia, ale patrząc na długość katastrofalnego odcinka oraz nienajlepszy stan torów na Ujastku Mogilskim warto się zastanowić nad pilnością rozkopania Krakowskiej i wprowadzenia dalszego chaosu w centrum miasta. Stopiątki (ku rozpaczy miłośników z żółtymi tablicami) są niemiłą niespodzianką dla pasażerów w Borku. Może warto w tej sytuacji pomyśleć o skierowaniu tam linii 10? Co do remontów trudno mówić o promocji komunikacji miejskiej, gdy rozpędzony wspaniale tramwaj z Pleszowa wjeżdża do grajdoła na Ptaszyckiego. Czas jazdy Suche Stawy - Plac Centralny to 10 minut!
Po następnych kilku tygodniach nastąpiła prawdziwie rewolucyjna zmiana. W trosce o pasażerów linii 22 pojawiły się nań dwa bombardiery NGT8 (co świadczy o zapotrzebowaniu na tej linii) na brygadach 05 i 10. Ogłoszono sukces w postaci niskiej podłogi na kolejnej linii. Niestety jak wiemy te trendy są zmienne i zależą od bieżących potrzeb. Wyśmiewana idea darmowej komunikacji nie przeszkadza jak widać w wysyłaniu potężnej liczby autobusów na dwie linie zastępcze i jednoczesnym upychaniu płacących za przejazd do 12-metrowych pojazdów na liniach 169 i 503. Tych zresztą też brakuje, gdyż np. pozyskane z Genewy dla Płaszowa many psują się, a ich naprawa jest dosyć skomplikowanym procesem. Ale to nie jest istotne w obliczu próżnej uroczystości wycofania autobusów niespełniających norm spalania. Rzeczywiście pozostawienie 10-12 przegubowców spowodowałoby nieodwracalne skutki w przyrodzie zwłaszcza, że zniechęcone ciasnotą w dojazdach (503), brakiem dojazdu (22) i jego czasem (10) wybierają samochody o wątpliwych często normach spalania.
Wskazane jest jeszcze, aby pasażerowie byli informowani szeroko, że jadą sobie co rano po mieście, w którym nie ma już żadnego autobusu poniżej Euro 5, a te z najnowszych zakupów kursują na liniach 704 i 713. W dodatku bez poboru opłat, które w jakimś stopniu pomogłyby utrzymać gdzieniegdzie wozokilometry. Jak potrzebny jest każdy autobus świadczą o tym coraz dłuższe testy pojazdów w naszym mieście. Aktualnie przebywają na Woli Duchackiej: 12-metrowy Autosan SanCity (#DA139) i przegubowy Mercedes Conecto drugiej generacji (#DC733), zaś w Mobilisie krótki mercedes tej serii (#MC204). W skali miasta i jego ambicji do promowania zrównoważonego transportu, to jest ledwie kropla w morzu potrzeb. Piszemy o tym od 11 wiosen, czy ktoś jeszcze wierzy w promocję transportu zbiorowego, nawet jeśli jest łaskawsza pod względem smogu zima?
2019-02-28
mouset