Lecznictwo jest jedną wielką czarną dziurą, jednak tematem felietonu nie jest kwestia finansów szpitali, lecz dojazdu do nich za pomocą transportu publicznego. Szpitale są jeszcze o tyle ciekawymi instytucjami,
że najczęściej otacza je parking, którego stawek nie powstydziłyby się postoje w ścisłym centrum.
Zatem przyjrzyjmy się jak wygląda, w obliczu skutecznego często straszaka dla dojazdu samochodem, ta
sprawa. Większość krakowskich szpitali położona jest na uboczu szlaków komunikacyjnych. Wyjątkiem jest
jednostka nosząca imię papieża Polaka, której bramy prawie, że wychodzą na przystanek autobusowy,
a dosłownie dwie minuty dzielą ją od świetnie skomunikowanego terminala tramwajowego. Wśród głosów osób korzystających z usług da się usłyszeć niejednokrotnie, że wybrali transport zbiorowy jako formę dojazdu.
Nieopodal leżący szpital miejski imienia Gabriela Narutowicza jest sytuowany przy tym samym szlaku
tramwajowym. Kursowanie autobusów pod sam szpital uniemożliwia niestety stara prowizorka w postaci
wiaduktu nad linią kolejową numer 100. Minęły lata, a ludzi wysiadających z autobusów linii 164 jest
coraz mniej, nie ma już linii aglomeracyjnych, którymi "się podjeżdżało", aby uniknąć oczekiwania na
Kleparzu. Niezłą sytuację, choć odległości nieco większe ma szpital Rydygiera. Tu jednak spacer na
przystanki wokół Ronda Hipokratesa jest zdecydowanie przyjemniejszy.
Wspomniemy jeszcze o Oddziale Reumatologii przy ulicy Focha (obok przystanek) i .... na tym kończą się
pozytywne przykłady tego mariażu. Nadrzędna do oddziału przy Focha centralna jednostka Szpitala Dietla
wymaga już dobrej kondycji od planującej ją odwiedzić starszej osoby. Efekty też widać po liczbie
nieprawidłowo parkujących aut. Podobna sytuacja jest w Szpitalu Żeromskiego, gdzie dojazd zapewnia mariaż trzech linii autobusowych o niezbyt bogatej częstotliwości. Dystans od tramwaju to już dłuższy spacer.
I wreszcie warto spojrzeć na leżący (jeszcze) w ścisłym centrum Szpital Uniwersytecki. Niestety jak
większość instytucji w obrębie Starego Miasta jest przykładem komunikacyjnego wykluczenia. Prawie
kilometrowe odległości od Hali Targowej, Lubicz/Rakowicka i dalsze od pozostałych przystanków zniechęcają
do wybrania się w ten rejon komunikacją zbiorową. Zakupiono pojazdy elektryczne, dąży się do ułatwień
dla autobusów, a na Kopernika nikt nie postanowił jak dotąd wpuścić ekologicznych autobusów. Co gorsza
teren szpitala jest ogromny i duża liczba budynków generuje spory ruch. W zestawieniu z planami o wycofaniu aut ze ścisłego centrum nie wygląda to dobrze. Ale prowizorka dobrnęła do końca, w przyszłym roku tereny przy Kopernika opustoszeją i najpewniej zmienią się w gigantyczny parking, aby zarobić na swoje utrzymanie.
Kilkanaście lat temu powstawał na ruinie planowanego szpitala na Piaskach ośrodek imienia świętego Rafała.
Już wówczas były znane plany deweloperów, dyrekcji szpitala dotycząca zabudowy tzw. Pańskiego Podlesia
czyli łąk i zarośli pomiędzy Kozłówkiem, Piaskami Nowymi i Wielkimi. Naturalnym ruchem była wówczas
przebudowa ulicy Podedworze tak, aby dotarła tam linia 164. Tego jednak zaniechano, jak wygląda sytuacja
dzisiaj polecamy przekonać się na własnej skórze. Ostatecznie placówka pełniąca całodobowy dyżur wymaga
od potencjalnych klientów kondycji piechura. Wskutek innej propagandowej decyzji o rozlokowaniu stacji
i autobusów elektrycznych, do pętli Piaski Wielkie dociera zaledwie co drugi kurs linii 169 czyniąc tym
samym w godzinach podstawowej ordynacji szpitala dyliżans.
Jak wspomnieliśmy, Szpital Uniwersytecki nie będzie już w centrum, w przyszłym roku zostanie przeniesiony
obok bohatera poprzedniego ustępu - Szpitala Św. Rafała. Lokalizacja naprzeciw szpitala dziecięcego, obok
DPS oraz fortecznej zieleni dodają uroku lecznicy. Sęk w tym, że ruch do największego szpitala w Polsce
odbywać się będzie przez dwa i tak niewydolne już skrzyżowania Wielickiej z Jakubowskiego oraz
Kostaneckiego. W chwili, gdy budynek jest już wyposażany i lada dzień ruszają przenosiny to miasto budzi
się z ręką w nocniku i ogłasza plany budowy linii tramwajowej. Zważywszy na ślimacze tempo inwestycji
w transporcie szynowym do Górki Narodowej i Azorów oraz daty budowy drugiej nitki do Mistrzejowic można spokojnie zapomnieć o tramwaju na Rżąkę via szpital (na marginesie którędy?, ogrodem DPS? ekologicznie?).
Esencja "bylejactwa po krakosku" da lada moment znać. Już teraz skierowanie tam linii 143 budzi podejrzane skojarzenia, a może będzie dziadostwo rodem z Walcowni, np. co trzeci 144 w kierunku Rżąki przez szpital. Już można spodziewać się wzrostu ruchu na pozbawionej nawet pobocza Obronnej lub na padołach ulicy Mokrej. No i stad samochodów stojących na okolicznych łąkach, gdyż już w tej chwili sam szpital dziecięcy generuje obłożenie wszystkich krawędzi ulic.
Panie dyrektorze Franek, gdzie jest ta ofensywa komunikacyjna?
Czy ZTP powalczy o pasażera?
2019-04-30
mouset