Nowości i ogłoszenia

Czego nas nie nauczyła wojna w Ukrainie?

Wojna trwa już 4 miesiące i nie zapowiada się, aby nastąpił jej rychły koniec. Chociaż toczy się na Ukrainie to w Polsce obnaża ogromne zaniedbania i prowizorki w dziedzinie usług publicznych, w tym również transportu zbiorowego.

Pierwszy sygnał jak wyglądają u nas linie kolejowe dostaliśmy już po kilku dniach konfliktu. Katastrofalny stan linii kolejowych prowadzących do przejść w Krościenku, Malhowicach, Werchracie, Hrebennem pokazał, że jakakolwiek bezpieczna ewakuacja dużej liczby ludności nie wchodzi w grę. Szczególnie upokarzające było wykolejenie szynobusu na linii 108 pokazowo mającego odwieźć uchodźców z przejścia. Nędzę tego toku myślenia obnaża też fakt, że przy takiej skali migracji mogliśmy wpuścić tam pojazd ledwo radzący sobie z długim weekendem w Bieszczadach. Nic dłuższego (i cięższego) nie wjedzie, ponieważ wiele kilometrów od granicy ciągną się ograniczenia, krzywe rozjazdy itd.

Ludność Polski też może wymagać szybkiej i masowej ewakuacji, po stronie ukraińskiej od samego początku kursowały bez przerwy ogromne ilości składów wagonowych, w dużej mierze w spalinowej trakcji. Po naszej stronie zasłaniano się wąskim gardłem szerokiego toru w Przemyślu, ale starannie milczano dlaczego taki pociąg nie wjedzie innym przejściem. Paradoks pogłębia fakt, że wiele lat już przed wybuchem wojny ruch osobowy pomiędzy Polską a Ukrainą jest na ogromnym poziomie, a transport kolejowy obsługuje go w znikomym procencie. I to nie biedniejsza Ukraina nie posiada taboru, bo wszyscy zobaczyli piękne, długie, zadbane składy w reportażach wojennych z Lwowa w ogromnych ilościach. A w Polsce skład liczący 13 wagonów jest sensacją fotografowaną przez miłośników. Narodowy przewoźnik w naprędce wysłał po kilku dniach wagony, gdyż większość odstawionych nie nadaje się i nie nada się do jazdy. Sporo pociągów wakacyjnych jeszcze w ubiegłym sezonie kleconych było na bazie Ceskich Drah, w tym stawia się raczej na oszczędne gospodarowanie wagonami, czytaj: krótsze składy. Jeszcze gorzej jest z lokomotywami. Kilka dni temu spłonął pożyczony „nurek”, a sezon na linii helskiej w pełni. Mają być podobno dzierżawione szyno busy dla Helu. O składach regionalnych wagonowych od lat można tylko pomarzyć. Podobnie jak o składzie wagonowym w Bieszczady, do Kudowy-Zdroju, albo wagonie z kulturalnymi miejscami do spędzenia nocy na trasie do największego polskiego uzdrowiska.

Idiotyzmy, bieda taborowa i kuriozalne wypowiedzi przedstawicieli przewoźników IC i PR, które uwłaczają inteligencji podróżnych pogłębiają tylko straszliwy obraz czegoś co na Ukrainie okazało się sprawnym elementem w obliczu zagrożenia. W Polsce wykolejenie pod Ustrzykami spowodowało, że zrobiono doraźny remont i uruchomiono… połączenie na wakacje z Ustrzyk do Sanoka. Nie ma niestety z tego miasta możliwości kontynuacji dalszej jazdy w sensowny sposób, ponieważ godziny połączeń są zupełnie rozkomunikowane. Z pociągiem do Jasła rozkomunikowane są nawet dni. Niedawno uruchomione połączenie z Dębicy do Mielca to… cztery pary, rzecz jasna w dni robocze. Budowę kolei aglomeracyjnej tak zorganizowano, że najnowsze pojazdy stoją, gdyż kursują autobusy zastępcze. I to wszystko w województwie, gdzie szczególnie dotkliwe jest wykluczenie komunikacyjne.

Regularnie pasażerowie chcący nie tłuc się samochodem przez całą Polskę do Krynicy dostają odpowiedź, że nie ma wagonów sypialnych na stanie. W 38-milionowym kraju pociągi nocne z wagonami do leżenia lub spania można policzyć na palcach dwóch rąk. A prawda jest inna, z braku wszystkiego pociąg nocny przechodzi natychmiast na dzienny z Krynicy. Do innego uzdrowiska – Kudowy – pociąg nie dojeżdża, ponieważ nie dałby rady czasowo domknąć obiegu, a czasu brakuje, bo prowadzi go kolejna wersja zmodernizowanej SU42, która nie da rady … rozpędzić się do założonej prędkości, stąd przejście składu na pociąg powrotny następuje już w Polanicy.

Zresztą brak taboru spalinowego to temat rzeka, cierpią na tym bardzo wszyscy bo dotyczy rzecz rejonów turystycznych, a także takich, gdzie sieć kolejowa jest bardzo atrakcyjna do podróżowania ze względu na słaby układ drogowy. Przez tyle lat nie potrafiliśmy zakupić, ani zmodernizować rozmyślnie (a nie z V max. 90kmh) pojazdów spalinowych. Efektem jest spirala braków. Niedługo minie 10 lat, gdy odchodziły masowo lokomotywy SP32, SU45, SU46 i SU42. Nic nie zrobiono.

Nie ma nawet komercyjnych wagonów restauracyjnych w składach jadących przez całą Polskę, czego efektem są wałówki podróżnych jak na obóz harcerski. Trudno nie postrzegać więc kolei ukraińskich jako kolejnego przykładu czegoś co jest jednym z filarów państwa, a więc sprawnego i przyjaznego transportu. Skalę zapaści dobrze też oddaje pilna sprawa wywozu zboża od naszych sąsiadów, nawet nie przewinął się pomysł masowego transportu kolejowego. Czym zresztą należałoby go wykonać?

O komunikacji zbiorowej w Polsce trudno też napisać dobrze, w dużych miastach dobrze w miarę funkcjonuje, w średnich z musu, często trochę na pokaz, w małych zaś jest najczęściej nieobecna. W ostatnich dniach przyglądamy się Bydgoszczy, gdzie najlepiej widać skutki tego, że transport publiczny nie jest postrzegany jako coś co się społeczeństwu opłaca pod wieloma względami, a prowadzący pojazd jest człowiekiem odpowiadającym za setki osób. W Krakowie widać bardzo dobrze, że nie jest to element służby publicznej, lecz element sprawnej machiny, na czele której stoi zarząd ze świetnymi pensjami, choć rzecznik żali się gazetom 13 mln długu firmy, pełniącej z założenia funkcję publiczną. Niesmak budzi fakt w zestawieniu z przekazywanymi przez kierowców uwagami o braku przerw, katalogu kar, a także atmosferze pracy. Jednocześnie już każdy, nawet niezbyt interesujący się komunikacją pasażer dostrzega brak koordynacji i jakiejś wizji na przyszłość w wykonaniu ZTP. Jednocześnie w zabiedzonym pandemią mieście urzęduje kilkunastu wiceprezydentów w randze pełnomocników, a zobaczymy ich jeszcze więcej z powodu chociażby Igrzysk Europejskich. Nie widać niestety refleksji w tym względzie na temat rosnącej inflacji, a jednocześnie nie promuje się transportu zbiorowego tak, aby spełniał swoją rolę w ograniczaniu zmian klimatycznych. Kolejki ciężarówek z ukraińskim zbożem nie zmuszają jak widać do refleksji, podobnie jak strajki włoskie i zwykłe w przedsiębiorstwach komunikacyjnych. Będziemy głupi po szkodzie?

2022-06-30

mouset