Nowości i ogłoszenia

Straszny Dwór Andrzeja Kuliga

       Po wielomiesięcznych przepychankach słownych rada miasta przeszła do czynów  negatywnie opiniując podwyżkę biletów komunikacji miejskiej i tym samym godząc się na deficyt finansowy w tym zakresie miejskich usług. Riposta pana wiceprezydenta była natychmiastowa i odniosła się do starego sposobu stosowanego już uprzednio: będą cięcia w komunikacji zbiorowej, zawieszenia linii, rzadsze godziny kursowania. Sprawdzony, jednym słowem, model zarządzania transportem zbiorowym nie mający za priorytet jej rozwoju i promowania w jednym z bardziej zanieczyszczonych miast, lecz tylko trwanie. Zapomniał przy tym pan prezydent dodać  jednego istotnego przymiotnika: dalsze. Przy poprzednich redukcjach w rozkładach jazdy, dosyć dotkliwych z punktu widzenia pasażera, nikt nawet nie ostrzegał mieszkańców o skracaniu linii 125 czy też 142. Obie linie jeździły pełne, a my obserwujemy je po dziś dzień. Autobusy jeżdżą puste, niezbyt dalej punktualne (w trosce o mieszkańca podnoszono ten argument na temat linii 125), bo w podgrupach np. 125 i 425. Co ciekawe, nadmiar autobusów przegubowych widać na linii 425, gdzie trafiły po cięciach linii. Jednocześnie nikt nie jest w stanie wysłać ich do Niepołomic,  gdzie kursowały w ramach projektu linii rekreacyjnych. Są tam klienci gotowi zapłacić za przejazd. Sądząc po tłoku będzie to jedna z najmniej deficytowych marszrut, a zarząd transportu nie potrafi zarządzić obsadzenia stosownym taborem. Sytuacja rodem z PRLu, kuriozalna, godząca nie tylko w ideę komunikacji zbiorowej ale też w podstawy ekonomii Pomijając już korzyści w postaci mniejszej liczby aut w centrum, ruchu oraz walorów niemierzalnych. Aż dziw bierze, że ktoś wpadł nawet na pomysł zarobienia na podróżach na lotnisko, ale to też nadaje się do filmów Stanisława Barei z uwagi na fakt iż wokół lotniska powstała ogromna strefa zatrudnienia, a więc wybiórcza podwyżka znów zachęci ludzi do samochodów.

 

       Mając na szali, powołanie 13-tego pełnomocnika prezydenta (de facto zastępcę, a więc kolejny rozrost struktury zarządzającej niczym dworu z czasów saskich), utrzymywanie drugiej "wesołej" telewizji miejskiej informującej o śniegu w centrum (czyżby kwartał klimatyczny ZTP?!) oraz wzrost zatrudnienia we wspomnianej jednostce nie potrafiącej zarządzać komunikacją, trudno odmówić radnym racji w przeciwstawieniu się projektowi podwyżek. Głosowanie 29:8 pokazuje też, że trudno znaleźć też koalicję popierającą prezydent. Obnaża ono problem braku spójnej wizji zarządzania miastem. Sami radni zarówno miejscy jak i dzielnicowi, też nie uczestniczą i raczej nie powinni uczestniczyć w tworzeniu siatki połączeń transportu miejskiego. Ta nie powinna być przedmiotem targów, ani wywalczonych ulepszeń, ale poddawana dyskusji w gremiach dzielnicowych wobec twardych faktów np. frekwencji. Przykładem jest linia 184 - właśnie pocięta na ferie - bo jej obłożenie cały czas spada. Na placu Grzegórzeckim hula wiatr, wizje centrum nie ziszczą się tam prędko. W Swoszowicach zabrano już protezę 165, obowiązują tam przesiadki, w tym na pociąg z Bielska-Białej. Kurdwanów stracił nie tylko 184, ale i 244 przy milczącej aprobacie radnych. Takie są efekty nietrafionych pomysłów, podczas gdy prostszych rozwiązań nawet nie próbowano zastosować (155 do dziś nie dociera do Bonarki). Jednocześnie za narysowanie koncepcji tramwaju pod alejami, którego nie chcą mieszkańcy wydano ponad pół miliona by następnie wyrzucić go do kosza. Prezydent rządzi wiele lat, a parkingi zaporowe, z prawdziwego zdarzenia, raptem są trzy. Trudno mówić o systemie przesiadkowym, bo nie może on działać dobrze. KMK osiąga już niski poziom, na przykład Rondo Barei zostało rozkomunikowane do cna. Zawieszone 132, 429, zlikwidowany 125, zabrany 193, ucięty 184 przekładają się na wyraźny wzrost ruchu aut w okolicy. Osoby zarządzające transportem w obliczu kryzysu kadrowego oświadczyły, że zmiany mogą nastąpić... za dwa lata, pomimo tego, że drugi z przewoźników pokazał, że można w sytuacji awaryjnej jak remont ulicy Królowej Jadwigi podstawić to co jest potrzebne. Niewiele się zmienia w tej materii. Nie promuje się, aby z dzielnic nie mających tramwaju docierały do centrum autobusy choćby z uczniami szkół średnich. Zabrania się mieszkańcom wjazdu hołubiąc pseudotaksówki, których ilość czasami potrafi zakorkować skutecznie przejazd tramwajom. Urzeczywistnia się Kraków 2050?

 

       Ostatnio Malbork i Tczew postawiły na bezpłatną komunikację. Miasta mniejsze, ale dostrzegające problem, że do autobusu miejskiego oprócz ucznia i emeryta, których bezpłatne i ulgowe przejazdy i tak opłaca podatnik warto przekonać resztę, bo każdy przekonany to samochód mniej. O strefie czystego transportu w całym mieście zamiast śnić lepiej ją egzekwować w centrum na początek, także wobec niekontrolowanej ilości pojazdów z napisem taxi oraz busów. W potędze turystycznej jaką jest Praga nie widać takich czered taksówek w centrum, a jednocześnie na stronie ZTP podziwiamy mapy temperatury Kazimierza z zachętami do spacerów (a czemu Podgórską nie kursuje autobus elektryczny?). Ciekawe, czy planowane są już zmiany w komunikacji miejskiej po otwarciu trasy do Górki Narodowej. Zapewne tak i wiążą się z likwidacjami istniejących połączeń. Czyżby mieszkańcy nie byli partnerami do takich rozmów? Jednak warto ich zapytać, nawet w referendum, czy są za pokryciem deficytu transportu zbiorowego w mieście z budżetu. Przykład doskonały mamy za zachodnią granicą, gdzie tani powszechny bilet spotkał się z entuzjazmem i szerokim odzewem. Może się okazać, że w obliczu 13 pełnomocników pana prezydenta, mediów miejskich o nikłej oglądalności, rysunku tramwaju pod alejami wg scenariusza filmu "Zróbmy sobie wnuka", nie jest to tak droga inwestycja. Może się okazać także, że uda się zaoszczędzić na przykład dopuszczając innych przewoźników. Jeden już pokazał, że jest wiele rzeczy możliwych do zrobienia przy odrobinie dobrej woli. Kraków powinien szybko wyciągnąć lekcję z bolesnych dziejów transportu w Polsce. Reaktywuje się teraz quasi-PKSy, ale ogrom białych plam przypomina Arktykę. Kolej odrabia stracony czas, lecz dalej tam wiele rzeczy po prostu zrobić się nie da. Od początku rządów Jacka Majchrowskiego słyszymy o wykorzystaniu kolei w Krakowie. Nie jest to chyba priorytet, bo przy tej liczbie pełnomocników powinno chyba pojawić się dawno już połączenie z Nowej Huty z parkingami w Luboczy, Piastowie oraz wykorzystanie tzw. małej obwodnicy i Łęgu w ruchu pasażerskim. Idąc tym tropem: zawieszeniem połączeń oraz cięciem linii nie osiągniemy niczego. Nie są przekonani już do transportu zbiorowego uczniowie szkół podstawowych, których podwożą rodzice - piękny przykład to osiedle na Stoku (swoją drogą nawiązując do Barei polecamy obejrzeć lokalizację stanowiska K+R), a co dopiero zaczynający pracę, nie mówiąc o tzw. specjalistach na rynku pracy. Zamiast rozwoju komunikacji postępuje jej degrengolada. Nie ma mapy pokazującej położenie pojazdów, nikt nie widział spotkania z urzędnikami ZTP, których przybyło w tempie logarytmicznym np. z osobami 50+, które przybliżyłoby im aplikacje pozwalające się przesiadać i planować podróż. Pan wiceprezydent Kulig - nie tak dawno dowodzący Szpitalem Unwiersyteckim - powinien dostrzec podobieństwa z poprzedniej pracy. Zarządzanie służbą zdrowia to często dzielenie biedy, próba oszczędzania przez zmniejszanie deficytu zamiast szukania przyczyn, walka z pasywnością i przekonywanie personelu do zaciskania pasa. Tak wygląda to w krakowskiej komunikacji, a nawet jeszcze jedna analogia z WOŚP się nasuwa: są piękne sprzęty, czyli nowe tramwaje, ale jest kłopot z prowadzącymi, ale i też z pasażerami i pieniędzmi na ich kursowanie. Jest koniec miesiąca, wspomniany korpo-dwór ustawi się po wypłatę. Wszystko się zgadza przecież, 125 kursuje punktualnie, co tam że z 5 osobami w przegubowcu, na 184 nie ma wreszcie skarg, połowa chętnych nim i tak już nie pojedzie, szóstka jeździ, wprawdzie dla nikogo, ale jeździ. Kupiliśmy wam nowe wozy drodzy pasażerowie 301, a to pech... są mniejsze niż te zwykłe, a i pod wiaduktem chyba nie przejadą, a przeguba i tak nie będzie, bo my zarząd nie mamy nic do gadania w tej sprawie. Śledząc te doniesienia trudno mieć wrażenie, że ktokolwiek kreatywnie dowodzi tym krwioobiegiem miasta, zresztą jak na ironię nową siedzibę Szpitala Uniwersyteckiego wybudowano bez zabezpieczenia dojazdu, wysyłając na wstępie sygnał: bez samochodu nie ma szans.


          Radni wyrazili tym samym sprzeciw wobec takiej polityki: nieudactwa i indolencji w kwestii zachęty do korzystania z komunikacji, ale też i opłacaniu przez zarząd miasta wątpliwych przedsięwzięć. Drodzy mieszkańcy, w nadchodzących wyborach my też możemy wyrazić sprzeciw wobec tego co widzimy w jednostkach miejskich, jak i wobec naszych reprezentantów, którzy nie zawsze potrafili upomnieć się o działającą jak należy komunikację miejską i dowodzących tym miastem, którzy tylko w teorii głoszą promocję komunikacji miejskiej.

2023-01-31

mouset