Nowości i ogłoszenia

Jezioro

     Nawiązując ponownie do starych i lubianych filmów, z pewnością większość z nas pamięta postać "dyrektora z zawodu" w kultowej scenie filmu „Poszukiwany, poszukiwana”, gdy ten z niezmąconym spokojem zamienia bloki z jeziorem. Mimo upadku socjalizmu, planowanie przestrzeni miejskiej bardzo często niewiele różni się od tej śmiesznej scenki. Ostatnia dyskusja nad zagospodarowaniem Rybitw w Krakowie, a także dywagacje o tunelu i trasie tramwajowo-samochodowej przez most Pychowicki, albo w okolicach Łęgu są tego świetnym przykładem.

     Budowana już oficjalnie - choć pierwszej łopaty jeszcze nie wbito - linia tramwajowa do Mistrzejowic będzie za 2-3 lata dowodem marnego planowania w zakresie korytarzy transportu publicznego. Od dawna wiadomo, że ciąg ulic Pilotów - Brodowicza, a także jego bardziej północne ramiona: Bora-Komorowskiego i Dobrego Pasterza są mocno przeciążonymi ogniwami zbiorkomu. Sznury autobusów podążąjące codziennie są tego dowodem. Ostatnio są one nieco mniejsze, gdyż obłudny promotor transportu publicznego czyli Zarząd tegoż "poucinał" sporo linii zmniejszając pojemność transportową korytarza: zabrano 125, pocięto 124, skrócono 184, zawieszono czyli zlikwidowano 132 i 429, zmniejszono częstość 502, owszem nieco wzrosła oferta linii 152 i 189, ale gdy przyjrzymy się dokładnie to i 184 mimo skrócenia też pocięto, a ponadto na górnym piętrze ciągu oberwało się 139. To oczywiście wszystko odbyło się pod hasłami myślenia o mieszkańcach i promowaniu ekologii w cieniu wprowadzania SCT. Docelowo gros podróżnych na ogólnej linii łączącej północno-zachodnie sypialnie nowohuckie z centrum mają przejąć tramwaje. Zamówienie na pracę przewozową dla operatora na lata 2024-2034 oznaczać będzie, że pozostaną na swoich trasach linie: 152, 184, 501 i 511. Brak 189 zastanawia, podobnie jak częstość 152 co 10 minut w szczycie, a w wakacje 2024 tramwaj raczej nie pojedzie. Być może w związku z planowaną inwestycją MPK przejmie 189, które ulegnie likwidacji po uruchomieniu tramwaju.

     Konieczność skierowania nowym ciągiem tramwajów oznacza oczywiście, że na skrzyżowaniu Mogilskiej z Lema i Meissnera część pociągów skręci w tą ostatnią, a jak głoszą zapowiedzi inwestycyjne być może większość, bo przepustowość trasy obliczono na 40 pociągów tramwajowych na godzinę. Żelaznym kandydatem na nową marszrutę wydaje się linia 52, a kolejnym linia 9, która być może przy okazji wróci na „stare śmieci” ulegając połączeniu z linią 16. Na odcinku Wieczysta – Bieńczyce – Mistrzejowice ma szanse zastąpić ją linia 49. Nowa, szybka trasa do centrum aż się prosi o trzecią linię. Pytanie czy ciąg w Jana Pawła II pozostanie w obsłudze liniami 4/44 oraz 10. Nie ma linii 5, a już jej powrót teraz jest mętnie opóźniany z powodu… braku miejsca, brak tylko 9 i 52 oznacza tłok w okolicy AWF i Avii. Jednocześnie na nowej trasie dwie linie nie wystarczą, aby przejąć setki osób korzystające z autobusów. Najrozsądniejsze wydaje się przywrócenie 5 i równolegle ze skierowaniem linii 9 przez nową trasę wydłużenie np. 16. Niestety już przy obecnej, przedłużającej się zmniejszonej częstotliwości linii 52 uzyskujemy na Mogilskiej 36 pociągów na godzinę. Powstanie też problem, gdzie potencjalnie linia 16 mogłaby pojechać. Zapewne trasa wzdłuż Lema długo jeszcze będzie w planach, aby odciążyć Mogilską i zwiększyć ofertę na Dąbiu gdzie w ekspresowym tempie przybyło i biur i bloków.

     Brak przywrócenia linii 5 oczywiście można też wytłumaczyć budową S7 i odcięciem Wzgórz, co nastąpi najpewniej w wakacje i wymusi zmiany tras linii 1 i 4 oraz pokaże jak wbrew pozorom istotna była trasa do Walcowni. Rzeczywiście chcąc coś wzmocnić, przywrócić linię 5 (wszak na Górce Narodowej i Krowodrzy również zwiększy się obciążenie pojazdów i to już za 5 miesięcy) powstanie problem z pozbawionymi połączeń rejonami. Brak właśnie planów wobec trasy w przedłużeniu Rakowickiej, powiązanej z Olszą pokazuje, że rozwój Krakowa jest rzeczą przypadkową i wypadkową nacisków zmian. Tu była rezerwa terenu, a już na Lublańskiej się zbyła, zaprzepaszczono w ten sposób też integrację z koleją. Wspomniane Dąbie, wręcz przecięte w swoim nowym ściśle zabudowanym centrum linią kolejową aż się prosi o przystanki. Tych planów chyba już nikt nie urzeczywistni, choć mija pół wieku od pierwszych pomysłów na rolę kolei obwodowej w transporcie miejskim. Zdecydowanie ekspresowo prezentują się na tym tle plany Strefy Czystego Transportu.

 

     Przeciwko trasie wzdłuż Rakowickiej przemawiało na pewno rozwiązanie przejścia obok Ronda Polsadu, a także podziemny przebieg Sudołu Dominikańskiego, ale jednak z ostatnich doniesień wynika, że jako miasto chcemy bawić się w metro w pobliżu. Zapowiadane jest odgałęzienie od nowej trasy tramwajowej, gdzieś od Młyńskiej, które ma dać początek metru krakowskiemu. Ale może jednak będzie to premetro, półmetro, w sumie nie wiadomo, jak da się jezioro tam gdzie punktowce, to się zobaczy. Zapewne taka prowizorka przyświecała planom na Rybitwach, gdzie ostatecznie głos zabrali przedsiębiorcy niegdyś ochoczo namawiani do stworzenia swoich siedzib i miejsc pracy.

 

     Brak wizji widać także w dalszym rozwoju sieci tramwajowej jak i zakupach taboru. Projekty zakładające wydłużenie linii z Salwatora do Przegorzał, z Prokocimia odgałęzienie do Rżąki i szpitala, do Azorów z Krowodrzy, czy z Płaszowa do Złocienia oznaczają wprost dociążenie istniejącej sieci, na której już w centrum praktycznie nie ma kadłubowych linii nadających się jak niegdyś 18 do przerobienia na magistralne. Ostatnią taką jest dwójka, ale ona będzie musiała kursować do Rakowickiej, być może szóstka przybierze jeszcze bardziej kuriozalny wymiar. Niestety priorytetem powinny być mniej medialne inwestycje: skręt z Nowosądeckiej w Wielicką, kilometr toru wzdłuż Piastowskiej oraz podobny odcinek wzdłuż Lema, który inwestycję do Mistrzejowic uczyniłby zdecydowanie bardziej użyteczną, a tak zostaniemy z kolejną niedoróbką na wiele lat. Podobnie jak pojazdy, nie mając w perspektywie błyskawicznego rozwoju sieci, a także nędzną siatkę kolejową, wypada faktycznie w krakowskim transporcie zbiorowym postawić na tramwaje. Niestety plany zakupu 26-metrowych wozów mają się do tego nijak. Przydadzą się one co najwyżej na wspomnianą dwójkę i wypełnią się na linii 21 po skierowaniu 52 na nową trasę (hipotezy). Rola ich na linii 6 czy też 11 aktualnie służy raczej wyjeżdżaniu kilometrów niż promocji transportu. Planujmy dalej.

 

2023-03-31

mouset