Jesienią bieżącego roku nasilenie remontów nie zwalnia w naszym mieście. Pomimo zapowiedzi nie udało się, z nieznanych bliżej przyczyn, zakończyć renowacji mostu Dębnickiego przed 1 listopada. Być może władze miasta nie widzą, że usłużnie opóźniły tą inwestycję z uwagi na igrzyska pustych trybun. Co gorsza skrzyżowanie pod Jubilatem i tak zostanie zamknięte po raz drugi w wakacje 2024. Prowadzone nieopodal prace na Zwierzynieckiej i Kościuszki zaplanowano na rok, nie koordynując ich z prowadzonym już remontem. Owszem, rok jest niczym w obliczu wieczności, gdy budowano Trasę Łagiewnicką lub tramwaj do Górki Narodowej, który nadal do Górki nie dojeżdża. Dziwnym trafem pętla położona jeszcze w szczerym polu nie znalazła się w centrum uwagi, aby zintensyfikować prace i prowadzić je na przykład na dwie zmiany. Efektem jest ciągnący się nadal bałagan. Postęp widać na alei 29 listopada, aczkolwiek od niedawna. Końca przebudowy mamy doczekać się w "imieniny ulicy". Przyzwyczajenie mieszkańców wzięło górę zwłaszcza, że mniej lub bardziej mętnie uzasadniano opóźnienia pandemią, skażonym terenem niespodzianką, wykonawcami.
Przy tym nagromadzeniu prac postanowiono - nie czekając na zakończenie przebudowy alei 29 listopada - rozpocząć prace na rondzie Polsadu, pod trasę tramwajową do Mistrzejowic. Korki sparaliżowały wszystkie niedokończone okoliczne inwestycje plus Nową Hutę, gdzie mnóstwo dróg pozamykanych jest ze względu na finał budowy ekspresówek S7 i S52. Piasta Kołodzieja z odnogami stała się objazdem zarówno Kocmyrzowskiej jak i drogi przez przyszłą trasę wzdłuż Lublańskiej. Tym razem Wydział Miejskiego Inżyniera Ruchu, który mimo krótkiej kariery, doprowadził do zniszczenia wielu połączeń drogowych w mieście nie posiadającym wydolnej III obwodnicy, ani obwodnicy autostradowej, postanowił obwinić kierujących, którzy ośmelili się pojechać na pamięć.
Jednostki MIR i ZTP uwielbiają przypominać o swoich uczelnianych korzeniach mających na celu uwiarygodnienie działań związanych z objazdami, marszrutyzacjami itp. Szkoda tylko, że zaplanowanych działań nie reklamują tak szeroko jak wznowienie idei roweru miejskiego, dla którego zresztą spójnej sieci ścieżek też nie ma. Zabrakło wyobraźni, co spowoduje sprowadzenie skrzyżowania w formie dwupasmowego ronda do przecięcia dwóch ulic. W dodatku niepilnowanego kompletnie przez policję w przeciwieństwie do zamykanej gorliwie ulicy Retoryka.
Brak szeroko zakrojonej akcji informacyjnej jest specjalnością krakowską. Nietrudno było przewidzieć, że objazdy wyznaczone już korkującymi się ulicami spowodują zwiększenie powyżej przepustowości nagromadzenia pojazdów. Bezczelnością w sytuacji, gdy indolencja urzędników tolerowała opóźnienia w przebudowie alei 29 listopada czy budowy trasy na Górkę, jest zwalanie winy na uczestników ruchu i jednocześnie płatników utrzymujących przy życiu wspomniane instytucje. Po raz kolejny i to wybitnie jaskrawo widać, że nie ma osoby nawet wśród rozlicznych wiceprezydentów, która koordynowałaby te wydarzenia. Warto o tym pamiętać przed wiosennymi wyborami zerkając na postępowania remontowe w podobnej wielkości miastach.
Smaczku tej sprawie dodaje jeszcze sąsiedztwo czasowo-przestrzenne uroczystości Wszystkich Świętych. Wiedząc, że na Salwator i grębałowską nekropolię nie da się dotrzeć w prosty sposób, czyli tramwajem, nie raczono poinformować podatników o zaplanowanych dojazdach oraz liniach z dwutygodniowym wyprzedzeniem. W Warszawie - dla kontrastu - już wtedy pojawiły się pierwsze wzmocnienia zbiorkomu. Nikt nie pomyślał, aby na 1 listopada czy poprzedzającą niedzielę uczynić komunikację bezpłatną przynajmniej na liniach dodatkowych. W obliczu wykopów na rondzie Polsadu należałoby powrócić do dawnej idei tj. historycznej linii cmentarnej 907, zabierającej pasażerów aut pozostawionych pod dzisiejszą galerią Krokus. Czyżby nie było pieniążków? Nie łudźcie się Państwo, że bilety w zbiorkomie są sprawdzane po rezygnacji firmy należycie. Podobnie jak wyznaczone buspasy.
2023-10-31
mouset