Zgodnie z tekstem hitu Desireless, podróże wakacyjne sprzyjają możliwościom szerszego poznania transportu publicznego w innych miastach i krajach oraz konfrontacji tychże z rodzimym podwórkiem. Szczególnie bolesna jest ta analiza z koleją aglomeracyjną Krakowa, która - owszem - rozwija się, ale nie nadąża za tym rozwojem. Także ani pozyskiwanie taboru ani przepustowość linii. Rodzi to cykliczne dyskusje na temat dojazdu na lotnisko lub zachęcenia mieszkańców podkrakowskich wsi do wybrania oferty zbiorkomu. Miesiąc temu pisaliśmy o lotnisku-sierotce pod względem finansowania dojazdu. Śmieszne jest pozostawianie pasażerów, turystów, pracowników, klientów na pastwę rozmaitych przewozów i dedykowanych taksówek w mieście, które powinno pokazywać w praktyce rozwiązania godne tygrysa turystyki i dać poczucie, że sprawa dojazdu z portu do miasta jest priorytetem.
Porównując odwiedzone tegoroczne destynacje brakuje nam kompetentnej informacji komunikacyjnej na lotnisku w Balicach, a szkoda, bo to taka wizytówka. Ładnie ubrani, znający języki młodzi ludzie z pewnością zrobiliby dobre wrażenie na gościach. Fantazyjne pomysły, które skończyły w koszu jak: scanie z bagażnikami, zakup solarisów Metrostyle, czy żonglerka liniami 192, 208, 252 i 300 na pewno nie utkwiły w głowach przybywających. Ewentualnie mogą kojarzyć się z dowcipem śląskim o realizacji inwestycji (pierwszy etap równa się pieroński bałagan). Wszystkie pomysły dowozu liniami autobusowymi po prostu z daleka są założeniami budżetowymi.
Wygaszanie popytu po krakowsku ma zdecydowanie wzorce kolejowe. Nie jesteśmy już mekką branży IT, a i studentów zaczyna ubywać, więc być może dlatego postanowiono zlikwidować punkt zakupu biletów na ulicy Podwale. Oczywiście wielopolska propaganda ogłasza to jako konieczność rozproszenia punktów obsługi pasażerów i przenosi go na rubieże północy czyli Górkę Narodową P+R, gdzie liczba zostawionych aut w porywach sięga 30 sztuk. Swoją drogą chyba nikt z władz miasta w ostatnich latach nie popatrzył z perspektywy mieszkańca czy przybysza na godziny otwarcia punktów, rozmiary klitki przy ZTP, a i samemu zarządowi nie przeszkadzał też dotąd w dywersyfikacji brak takowego punktu w Podgórzu. Owszem, najem to oszczędności, ale chyba budynki miejskie są jeszcze w obrębie I obwodnicy?
Jawne wygaszanie popytu i rozpraszanie punktów obsługi jako żywo przywołują pamięć o idiotycznych likwidacjach linii kolejowych. Esencję tego tematu pozwoliliśmy sobie zalinkować
https://wiadomoscipodgorze.pl/wspolczesne-losy-polaczenia-kolejowego-z-krakowa-do-wieliczki/
Artykuł pochodzi z w pełni niezależnego, z wieloletnimi tradycjami, pisma dzielnicowego, które od lat zajmuje się rozmaitymi, lokalnymi zagadnieniami. Polecamy poczytać archiwalne numery i zestawić z pismami dzielnicowymi o czołobitności szkolnych gazetek. Chyba koszt nakładu tych chwaliszpalt w 18 dzielnicach wyniósłby więcej niż najem Podwala. Artykuł napisał Stanisław Kumon, były radny miasta i wielki orędownik połączenia kolejowego z Wieliczką. Jego słowa świetnie oddają ideę "menadżeryzmu" PKP aktualną niestety do dziś. Chcieli ludzie jeździć, tory zniszczył żywioł to likwidujemy, nie będziemy musieli ich wozić, a kolej i tak nie upadnie. To motto przyświeca też dzisiejszym obrońcom menadżerów Cargo.
Przełom lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych cechowało ogromne natężenie ruchu zarówno na drodze 94 jak i na linii Kraków - Wieliczka, wówczas przesądzono też los komunikacji do Niepołomic (ciekawe co dziś na ten temat sądzi Stanisław Kracik, który jest zastępcą prezydenta Krakowa). Rejon Wieliczki stał się też cesarstwem komunikacji busowej i po dzisiejszy dzień pozostaje obszarem, gdzie komunikacja publiczna jest pozytywnie odbierana przez mieszkańców. Wspomniany pan Kracik zdążył być też wojewodą małopolskim, ale nie pamiętamy, aby wsławił się poprawą komunikacji na tym terenie. Szkoda, bo do wielu atrakcji turystycznych dotarcie to gehenna informacyjna i organizacyjna. Taki punkt obsługi na Podwalu, gdyby dofinansował je każdy z powiatów i województwo mógłby stanowić fantastyczną promocję i ogromne ułatwienie w zwiedzaniu Małopolski. Klaustrofobiczny pokoik przy Wielopolu wraz z bezpiecznymi dniami (poniedziałek - piątek) i godzinami 8-16 jest świetną alegorią tego jak ważna jest informacja. Tak wszystko jest w internecie, ale jednak miło gdy ktoś pokaże, które kody QR się przydadzą, poleci, przedstawi i doradzi. Tak jak znikają tradycyjne sklepy w centrum miasta ratowane przez internautów, tak likwiduje się coś, co mogłoby pełnić świetną rolę w nowej erze turystyki. Po odwiedzeniu kilkunastu włoskich miast, mniejszych od Krakowa, przykro patrzeć na grajdołek.
Co gorsza prognozy o zatrudnieniu i mieszkalnictwie stawiają w gorszym świetle perspektywy potoków ewentualnego metra. Widzimy jak kona PKP Cargo, do niedawna zajmujące się wieloma sprawami w Poslce, tylko nie przewozem towarów. Zarządzane przez parazwiązkowych Heniów, nie potrafiące stanąć do żadnego większego przetargu tkwi nadal w przekazie o zewnętrznych siłach, któe zgotowały ten los i straszy tirami. Jak widać na placu budowy S7 gigantyczne ilości kruszyw przywożą niezależni przewoźnicy i to pojazdami, których bezmyślny narodowy przewoźnik się pozbył. Smutny też los czeka zapewne skansen taboru, czy ostrowiecki CargoTabor, które w pełni są zależne od nieudacznej centrali. Drugi dumny przewoźnik nadal ma mnóstwo niesprawnych wagonów, nie ma spalinowych lokomotyw, bo te które kupowano nie dają rady uciągnąć składu. Przykro patrzeć, że znów na Helu tłumy chętnych stoją bez sensu w oczekiwaniu na pociąg, w Bieszczadach komponuje się zestawy, aby pomieścić pasażerów, do Krynicy nadal nie kursuje sypialny. Inne uzdrowiska np. Kudowa, magistrala podsudecka, Bory Tucholskie pozostają w wakacje plamami wstydu. Wyjątkiem stała się trasa do Zakopanego, gdzie rzeczywiście kolej bije na głowę dojazd samochodem w wakacyjne dni. Ale takich tras mamy kilkanaście.
Od reaktywacji poszkodowej kolei wielickiej minęło 23 lata, a nadal jest problemem kursowanie SKA1 co kwadrans, choć chętnych cały czas przybywa. Najnowszy problem to... za mały parking na auta dojeżdżających do Wieliczki, ale parkingu nie ma kto powiększyć, a raczej za to zapłacić - sequel niczym "Lotnisko 2" A może rzeczywiście jest kiepsko z pieniędzmi i zacznie się zaraz przepychanka? ZTP już medialnie zaczyna sygnalizować ofensywę ponieważ od jutra drożeją bilety okresowe, a za 2,5 miesiąca powinien na ulicach pojawić się Mobilis w szerszej reprezentacji. Niestety nie znamy daty dokładnej, jak i szczegółów wzmocnień obiecywanych w związku z uwolnieniem części pojazdów MPK. A szkoda, bo dialog jest ważny nie tylko w punkcie biletowym, ale też z mieszkańcami płacącymi za te bilety. Na marginesie wśród młodzieży owe opłaty budzą wesołość, gdyż ich egzekwowanie przez ZTP nadal jest bardzo słabe, co tylko pokazuje, że wzorce biurowe są wiecznie żywe. Szczególnie świetny jest komunikat o szczegółach kontroli na trasach linii 215 i 225 zakończony ogłoszeniem o pracę.
Pozostaje mieć nadzieję na punktualny start kontraktu Mobilisa. W radio usłyszeliśmy złotą myśl rzecznika ZTP odnośnie do pytania o utrzymanie jakości zbiorkomu (siatka połączeń, częstość) - aktualnie dobrej jak sugerowała pani redaktor. Odpowiedź niezbyt na temat dotyczyła obaw czy jeżeli będą chętni pasażerowie w większej liczbie czy nie zabraknie pieniędzy na ich przewiezienie. Podpowiadamy na podstawie własnych wojaży: gdzie dużo zadowolonych klientów, tam dużo pieniędzy zostawiają. A jakość w komunikacji zbiorowej jest efektem długofalowego pozyskiwania zaufania. Tak jak od lat funkcjonujący punkt na Podwalu. Jeżeli w dniu podwyżki cen biletów przedstawiono by mieszkańcom plany wzmocnienia krakowskiej komunikacji, okraszone pokazaniem pięknego nowego autobusu firmy Mobilis, to na pewno klimat do dalszego wspierania rosnących kosztów byłby lepszy.
2024-07-31
mouset